Niedziela
20:00
No i co ja mam teraz powiedzieć? Jutro jest matematyka. Oczywiście kartkówka. W najlepszym przypadku solidne pytanie. Do tego wszystkiego jeszcze praca domowa. Nic nie umiem. Nie odrobiłem lekcji.
Kolejny problem. Mechanizacja. Referat. Zbyt późno sobie uświadomiłem, że go nie mam. Teraz nie mam skąd wziąć potrzebnych informacji. Trudno – balon. Całe szczęście, że jest możliwość napisania poprawkowego. Może by tak rano wyskoczyć do biblioteki? Jednak musiałbym urwać się w pierwszej lekcji.
No i wreszcie ta pieprzona chemia. Że w ogóle ktoś wymyślił taki przedmiot. Dla mnie do kompletny kosmos. Ta jebana nauczycielka ma mnie na oku. Nie lubi mnie i vice versa. Menda na 100% zrobi kartkówkę. Chyba się zabiję.
Tylko mi w dupę kopów nawsadzać. Jasne, że mogę pójść do kogoś, kto by mi tę matematykę jakoś wytłumaczył. Jakbym trochę pobiegał to pewnie i materiał na referat by się znalazł. Tylko że jest mały problem. Ja pierdolę jak mi się nie chce. Tak wygląda nauka w szkole średniej w 1987 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz