Poniedziałek
-Tak nie może być, cholera! Ile w żeście tam godzin robili?! Niedobrze chłopcy, niedobrze, - przywitał nas uniesionym głosem po śniadaniu, - Co wy sobie myślicie?! Jak wy żeście to zrobili?! Myślicie, że będę wam płacił za partacką robotę?! Pokażcie no swoje dzienniczki. Ile żeście sobie zapisali? U mnie płaci się za rzetelną, solidną pracę.
Podjechał star.
-Ładujcie te butelki po winie i wódce na samochód, - powiedział, wskazując rumowisko z różnych gratów pod schodami wejściowymi do własnego domu.
-Mówiłem, cholera, że tych nie ruszać! Tylko po wódce i piwie! Po oranżadzie nie! Słyszysz co do ciebie mówię?!
Biegaliśmy jak poparzeni. Nie dlatego że się tak bardzo baliśmy. Nie. Bać to my się już go nie boimy. Przyzwyczailiśmy się do tego rzucania mięsem i do jego wrzasków. Po prostu nie chcieliśmy wkurzyć go jeszcze bardziej. I tak już działał nam dostatecznie mocno na nerwy samego swojego widoku.
W końcu dowiedzieliśmy się, o co mu chodziło. Kiedy to było? To było tego dnia co było tak bardzo zimno i deszcz padał niemiłosiernie. Wtedy to byliśmy w sadzie pod domkiem, tym pustym. Zaraz... tak, to było ósmego we czwartek. Wtedy dziadek, jego ojciec, pokazał nam jabłonie. Powiedział, że trzeba poobcinać tylko wilki. To takie długie gałęzie, które rosną pionowo. Widocznie jemu się nie podobało, że nie obcięliśmy wszystkiego. Chociaż tak naprawdę nie wiem. Dowiem się jak przyjadą ze Spitsbergenu. Rano tam pojechali.
Ja zostałem tutaj. Pomagałem przy robieniu pustaków. Robota nie jest brudna, ale ciężka. Mimo to fajnie się pracowało.
Rano przed wyjazdem, facet kazał nam jak również robotnikom pozbierać te pustaki, które już jako tako wyschły. Część dała się oderwać bez problemu, ale części to nawet dłutem by nie dało się oderwać od tego betonu. Jeden z robotników przyjechał spychaczem i uprzątnął resztki, które mocno przywarły do podłoża. Na miejsce tych zniszczonych zrobiliśmy nowe, żeby nie widział pracowałem do godziny 18:10. Robotnicy poszli 40 minut wcześniej. Trzeba było polać wodą te pustaki, żeby nie popękały. Wszystkie zrobiły się już białe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz