Czwartek
Łochów 18:50
Dziś Boże Ciało Razem z Justyną i Sylwkiem byłem w kościele i na procesji. Było upalnie i duszno. Po procesji poszliśmy na lody.
Jutro jadę do Warszawy. Mam wizytę u lekarza. Wizyta jest po południu, a przed południem muszę zajechać na Rakowiecką i zapłacić za te kursy przygotowawcze na studia. Co do tych studiów, to mam coraz większe wątpliwości. No cóż, ale miałem je od samego początku. Któż ich nie ma? Sprawę raz rozpoczętą trzeba doprowadzić do końca. Tyle. Może się uda, może nie. Nie wiem. W każdym razie warto spróbować.
Studia i wojsko. Nawet gdybym się dostał, to i tak pewnie nic z tego nie wyjdzie, bo zgarną mnie w kamasze. Jesienią wszystko się rozstrzygnie. 9 września mam egzaminy wstępne, a we wrześniu też kończy się moje odroczenie z armii. Zarówno jedna jak i druga sprawa stoi pod znakiem zapytania.
Ani do studiów nie jestem odpowiednio przygotowany, ani z wojskiem nie mam załatwionych odpowiednich dokumentów. Nie wiem, jak to wszystko będzie. Na co więc liczę? Że ktoś to za mnie zacznie ogarniać? Że ktoś za mnie załatwi odroczkę? Że ktoś za mnie zacznie się uczyć? Nie. Jeżeli sam tego nie zrobię, nikt tego za mnie nie załatwi. Zarówno pierwsza, jak i druga sprawa leży całkowicie w moich rękach. Koniec.
Dosyć tego. Nie chcę o tym pisać, nie chcę o tym teraz myśleć. Dlaczego muszę myśleć o rzeczach przykrych? Dlaczego nie mogę poddać się fali marzeń i przez tę jedną chwilę płynąć wraz z nią? W mojej duszy znów odezwała się muzyka, znów coś we mnie piękni gra, coś, co każe mi płynąć wraz z wodą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz