Niedziela
Wieliszew 21:45
Na dworze jest już ciemno. Wieśka ciągle nie ma. Siedzi u Józka na trzecim piętrze. To dobrze, bo mogę spokojnie pisać. Jak jest w pokoju, pisanie jest niemożliwe. Bez przerwy zagląda mi w zeszyt. Nie jestem pewien czy nie robi tego podczas mojej nieobecności. Dlatego staram się tak pisać, abym tylko ja mógł to przeczytać.
Boli mnie głowa. Kończę na dziś. Poprzeglądam jeszcze moje stare zapiski w tym zeszycie i idę spać. Tylko o tym teraz marzę. Chociaż nie – w mojej głowie przewija się taki jeden obraz. Właściwie to są dźwięki, melodia, białe tango, walc, melodia płynąca zewsząd, przyjmująca na wskroś, niosąca na swoich falach moją duszę. Ach i obrazy. Ona i ja tańczymy na opalizującym czarnym jak noc parkiecie. Ona wiotka jak gałązka wierzbowa w moich ramionach tuli się do mnie. Miękka jak poduszka zawisa na mojej szyi w promiennym ciepłym uścisku. Tańczymy, płyniemy z tą melodią, jesteśmy jej częścią. Świat wiruje wokół nas i jesteśmy szczęśliwi. Ona jest taka piękna, drobna i delikatna. Dziecięca, przykryta kosmykami ciemnych włosów twarz śmieje się miłym ciepłym uśmiechem. Nie przerywajcie nam. Płyniemy na falach muzyki do nieba. Nagle parkiet z ciemnego szkła znika, a my jesteśmy wśród chmur. Jesteśmy sami, gdzieś wysoko, gdzieś w górze ona i ja.
Tak się zastanawiam, czym są te obrazy, które tak często pojawiają się w mojej głowie? Moje marzenia są jak barwny, dobrze udźwiękowiony film. One stały się moją częścią i uzupełniają to nudne bezbarwne życie w hotelu i na szklarniach. W mojej głowie tworzę kompletny i odrębny świat, do którego tylko ja mam dostęp. Pod warstwą szarej osobowości kryją się prawdziwe cuda wykreowane w mojej wyobraźni i tylko ja o nich wiem. To świat pełen szczęścia i radości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz