środa, 11 października 2023

31 maja 1990

Czwartek 


Wieliszew 14:00 


No właśnie, dopiero teraz sobie przypomniałem, mam przecież iść po abonament na obiad. Mam już chomiki, cztery sztuki, ładne. Mam też akwarium, ale jest w trakcie roboty. Taka uwaga — trzeba przystopować tymi pomidorami, bo już zaczęli kontrolować traktorzystów. Dobra, zaraz idę po ten abonament.

Na dworze ciepło. Dopiero teraz wyszło słońce. Rano było chłodno. Wczoraj prawie cały dzień padało.

No i co? Co z tego? Siedzę i jestem spokojny. To dobrze. Tak sobie bazgrzę. Te chomiki wpływają na mnie bardzo pozytywnie. Nie czuję tej depresji. Mam się o co martwić, czym się zajmować, a to jest najważniejsze.


***


Znowu zamówiłem chleb na jutro. Zawsze zapominam, że to piątek. Ta moja pamięć coraz częściej płata mi figle. Ale nic to. Chleb się przyda. Przecież wracam w niedzielę wieczorem. Po co mam targać go z domu? Tylko żebym miał czas go kupić. Ostatnio byłem bez chleba. Wracałem razem z Karolem i Edkiem. Wieźli telewizor. Ha, oni też zapomnieli chleba.

No tak. Jutro znowu do domu. Mam cały plecak pomidorów. Po co ja się w ogóle tak męczę? Ci moi zaraz wszystko zeżrą i do poniedziałku im nawet nie starczy. Ja tutaj jak zjem pięć pomidorów dziennie to góra. A przecież pracuję przy tych pomidorach. Mogliby, chociażby podziękować.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz