środa, 1 listopada 2023

14 czerwca 1990

Czwartek


Łochów 19:35


Start. Napisz. Napisz coś pięknego. Marzena? Nie. Piękne dziewczyny? Nie. Piękny świat? Nie. Za mało? Marzena, piękny świat. Marzena, pieniądze, piękny świat, przygody, podróże. To wszystko mam w głowie. Gdzieś tam pod czaszką. Chciałbym to opisać. Chciałbym nadać odpowiednie nazwy obrazom i dźwiękom. Chciałbym napisać opowiadanie o miłości. Chyba już to potrafię. Można by spróbować. No cóż, a gdzie toczyłaby się akcja? Akcja? Gdzieś na wpół realnym, na wpół sennym świecie, gdzie wszystkie marzenia stają się rzeczywistością, gdzie każdy dzień przynosi nowe radości i przygody. Nie chcę w moich marzeniach tragizmu i złych rzeczy. Wystarczy mi szczęście ludzi i spokój. Piękny obraz, który powraca w moich snach.

Tak mi ciężko. Coś mi ciąży na duszy. Jakaś myśl, że to niemożliwe, że to nierealne. Nie. W mojej głowie wszystko jest możliwe. Przynajmniej tu mogę być szczęśliwy, w moim własnym małym świecie, który sam tworzę, a jednak odczuwam przygnębienie. To tak jak ogień i woda, dwa różne żywioły, dwa przeciwstawne światy, nie znoszą wzajemnej konfrontacji. Gdy jeden, ten piękny, zaczyna płynąć we mnie, ten drugi natychmiast go gasi i dusi w zarodku.

Denerwuje mnie to pisanie. Właśnie zdałem sobie z tego sprawę. Denerwuje mnie to pisanie, bo podczas niego zdaję, że jest sprawą z mojego beznadziejnego położenia. Chociaż z drugiej strony wiem, że nie jest ono tak do końca złe.

Przede wszystkim mam pracę. To ważne. Wiem, praca jest ciężka. Uciążliwe warunki, wysoka temperatura, środki chemiczne. Na to wszystko jestem narażony. Niejednokrotnie wracam do hotelu całkowicie ścięty z nóg. Nie mam ochoty na nic więcej, tylko spać.

Brygadziści? Denerwują mnie ci ludzie. Oczywiście nie wszyscy, ale większość. Zwykłego robola mają za nic. Czasami czuję się jak uczeń w szkole.

Hotel. Przyzwyczaiłem się do niego. Stał się miejscem przystanku, ale obojętny. Poznałem ludzi, którzy tam mieszkają. Niektórych lubię, niektórych nie lubię, a większość jest mi całkowicie obojętna. Hotel to miejsce straconych nadziei. Kto raz tam się dostał, zostaje tam na całe życie. Boję się tego. Ale i tak mają kombinat rozwiązywać, więc może nie ma się czym przejmować. Tylko co dalej?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz