sobota, 21 października 2023

3 czerwca 1990

Niedziela


Łochów 15.30


Znowu nawala mi to pióro. Znowu coś mu dolega, ale zaraz powinno się rozpisać. No tak, jestem zdenerwowany. Troszeczkę, ale jednak. Tak jest zawsze, gdy nie mogę znaleźć sobie miejsca. A teraz właśnie go potrzebuję. Potrzebuję spokoju.

Ukryłem się w komórce. To taki warsztat chłopaków. Panuje tu przyjemny chłód. Na dworze 25 stopni. Meszki nie dają spokoju. Zalęgło się tego cholerstwa po deszczach.

Nie mogę, po prostu nie mogę. Wszystko mnie denerwuje. Pragnę uwolnić się od tego wszystkiego. Chciałbym uwolnić się od własnego ciała i wzlecieć gdzieś wysoko w powietrze.

Jest już prawie czwarta, a o pół do szóstej wychodzimy do kina. Muszę obejrzeć ten film jeszcze raz, jest rewelacyjny. Naprawdę, oglądałem go wczoraj. Byłem sam, bo reszta nie chciała iść, a teraz żałują.

Znowu to coś wchodzi na mnie, popadam w jakiś dziwny stan. Muszę się od tego uwolnić, muszę pozbyć się tych więzów. Dlaczego sam przed sobą próbuję kłamać? Przecież nie muszę. To nie ma sensu. Jeżeli chcę zakląć, mogę to zrobić. To nie może mnie krępować, no nie?

Mam jakieś ograniczenia psychiczne. Przecież tego i tak nikt nigdy nie będzie czytał. Nawet ja sam. No to, czego się krępuję?

Kurwa, chuj. No, trochę ulżyło.

Niech to, co piszę, nie ma żadnych ograniczeń. Swobodna forma przedstawiania myśli. To moja prywatna sprawa. Niech nic i nikt nie pozostanie bez opisu. Trzeba stworzyć nową formę wyrażania własnych myśli bez ograniczeń i bez skrępowania.

A jednak jest we mnie jakaś blokada, która mi nie pozwala wyrzucić tego z siebie.

Och Jacek, uwolnij swoją duszę z okowów świata, odpręż się, puść wodze fantazji. Przede wszystkim zobacz to, co jest to, co cię krępuje, odkryj się, jesteś sam ze sobą, prywatnie.

Jeśli drętwieje Ci noga, znajdź wygodniejszą pozycję. Lepiej? Masz krzesło. To dobrze, a teraz powiedz, co przeszkadza ci się odprężyć.

-Co?

-Tak myślisz? Nie umiesz sam sobie odpowiedzieć na to pytanie? Oczywiście, przecież jesteś tylko człowiekiem. Człowiek z natury jest ułomny i niedoskonały. No mów, mów, nie krępuj się. 

-Ale po co?

-No wyrzuć to z siebie. 

-Ale ja nie chcę. 

-Nie obawiaj się. 

-To nie ma sensu. 

-Ale co nie ma sensu?

-No to, co robimy. 

-Co?

-Wszystko.

-To znaczy?

-Ta chwila, ten dom. 

-Wiem, że jest ci ciężko się tego pozbyć. Dlatego tak bardzo się denerwujesz. Ale spokojnie, nic się nie dzieje.

-Jaki tu bałagan. Pieprzone klamoty. Denerwuje mnie to wszystko.

-Już lepiej?

-Kurwa, kurwa, kurwa… pieprzyć to! W pizdu z tym wszystkim! Odpierdol się ode mnie ty moje alter ego! Czego się wpierdalasz w nie swoje sprawy?! Po chuj tu jesteś?! Spierdalaj stąd!

-No, no, ale przywaliłeś, to było dobre. Bardzo dobrze, może jeszcze coś dorzucisz. No wyrzuć tę złość z siebie. Będzie ci lżej. 

-Kurwa, jeszcze tu jesteś?! O matko i jeszcze coś pierdoli. O co mu chodzi? Spierdalaj stąd ćwoku!

-Nie mogę stąd odejść. Jestem tobą. Jako twoja część muszę być cały czas z tobą. Ale mów, mów, nie krępuj się. Powinno ci ulżyć. Klnij, jeśli to ma ci pomóc. Ja jestem tu dla twojej równowagi psychicznej. Widzisz, chyba już ci lepiej. Przecież nie można tak cały czas. 

-No, może mi i lepiej, ale to nie twoja zasługa. Musiałem się uspokoić, bo taka jest kolej rzeczy. Po burzy zawsze przychodzi spokój. 

-Ale widzę, że nie jesteś całkiem spokojny. 

-Tak, bo to gówniane pióro ciągle wylewa. Zaraz będą wołać na obiad. Nie chce mi się jeść. Przyszedł Sylwek. Nie ma spokoju. Nigdy nie będzie spokoju. Pieprzone pióro!

-Chyba muszę przerwać te wywody i skupić myśli. 


Cisza. Dłuższa chwila ciszy. 


Wprowadzam nowe zasady pisania. Gwiazdka oznacza zmianę tematu, albo dłuższą chwilę przerwy w pisaniu, ale nie na tyle długą, żeby pisać nową godzinę. Dwie i trzy  gwiazdki podobnie. Pusta linijka oznacza najczęściej zmianę tematu. To taki większy akapit. 

Dlaczego te zmiany? To, co czytasz, wcale nie musi być napisane za jednym zamachem. Zapisanie kilku stron zajmuje mi zazwyczaj od godziny do dwóch godzin. Przeczytanie tego zajmuje kilka minut, więc wrażenie może być nieco mylące. Nigdy nie udaje mi się napisać czegoś za jednym podejściem, ale zawsze staram się wyrazić to, co we mnie zalega. 

W domu już nakładają na talerze. Słyszę brzękanie. Nie chce mi się tam iść. Nie chce mi się jeść. Chcę trochę spokoju i normalnej ciszy. Trudno tutaj o ciszę. Oni nie dadzą mi posiedzieć w spokoju. Będą zaczepiać, aż do nich dołączę. 

“Coś się stało? Dlaczego nie chcesz z nami zjeść? No chodź, nie siedź tak sam. Pewnie ci smutno. Musisz coś zjeść”. 

No tak, człowiek nie jest do końca wolny. No nic, pójdę. Można się przyzwyczaić. Słyszę, że już jedzą. Narasta we mnie stres, nad którym nie mam kontroli, Dlaczego wszystko słyszę? Po co to wszystko piszę? To nie ma sensu. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz