czwartek, 26 października 2023

9 czerwca 1990

Sobota


Łochów 10 minut po północy


-Czy nie sądzisz, że już jest za późno?

-Co? Do kogo tu mówisz? 

-No jasne, że do ciebie. Do kogóż by innego.


Oczywiście to pytanie zostało zadane tobie, czytelniku, kimkolwiek jesteś i gdziekolwiek jesteś. To przekaz w czasie. Ja dla ciebie jestem w przeszłości. Dla ciebie ta chwila jest już czasem przeszłym i czytając to, myślisz o tym: "to było", a nie "to jest".

Natomiast ty dla mnie jesteś czasem przyszłym, dla mnie chwila, w której ty to czytasz, dopiero będzie. Jednak ja i ty istniejemy. Ja wiem, że ja istnieję, i ty wiesz, że ty istniejesz. Nie wiemy tylko nic o sobie. Stoimy po dwóch różnych stresach czasu.

Dlatego to, co teraz piszę, ma być takim przekazem w czasie. Próbuję wyobrazić sobie Ciebie, jak pochylony/pochylona siedzisz nad tym zeszytem. Być może jest on już pożółkły, zniszczony, postarzały. Próbuję wyobrazić sobie Ciebie, gdy czytasz to, co w tym czasie piszę.

Drogi czytelniku, spróbuj i ty wyobrazić sobie to, jak ja to piszę, a wtedy ta przestrzeń czasu między nami zniknie. W rzeczywistości jej nie ma. Istniejemy tylko ja i ty. Czy mnie dobrze rozumiesz? To taka zabawa w głuchy telefon. Głuchy, bo działający tylko w jedną stronę. Tylko ja mogę do ciebie mówić, a ty możesz tylko słuchać. Więc ja jestem w trudnej sytuacji, bo ty wiesz więcej o mnie, natomiast ja o tobie nie wiem nic. Mogę sobie ciebie tylko wyobrażać, a tobie wystarczy tylko przeczytać stronę tego zeszytu.


***


Zmieniam temat. To już mi się znudziło. To zbyt oklepany temat. Więc o czym pisać? O tym, że jest piękna, ciepła, czerwcowa noc? O tym, że chce mi się spać? Wszystko to jest banalne. Być może brzmiało by ciekawie, ale nocy takich jak ta jest tysiące, ludzi takich jak ja jest miliony. Więc może nie ma to najmniejszego sensu.

A może powinienem napisać, tak: dom stoi pogrążony w błogim śnie. Zarówno dom, jak i jego mieszkańcy oddają się teraz spoczynkowi. Dom jak dom, ludzie jak ludzie, to mnie nie bawi.

Tak, wiem, że psy szczekają, ktoś szwenda się po ulicy. Jest już po północy, lampy są wyłączone i ciemno. Łażą, pełno pijaków i zakochanych par. To przecież taka ciepła, przyjemna noc. Dziwne. Takie noce zawsze kojarzą mi się z namiotem, ze spaniem na dworze, pod tropikiem. Aż dziw bierze, że człowiekowi tak mocno może wykryć się to w świadomości.

Jestem zmęczony, ale jutro jest sobota i powinienem się wyspać. Takiego spokoju w ciągu dnia nie znajdę w tym domu. Nie chcę wychodzić. Niech szczekają. Zaraz napełnię pióro. Kończy mi się atrament. Lekarz dał mi taki lek, którego nie mogę przestać nagle zażywać. No i właśnie zapomniałem wziąć. 


***


Przywiozłem z hotelu chomiki. Przez chwilę byłem na dworze. Rzeczywiście ciepła i przyjemna ta noc. Nowy świat, nowe życie. Tak jest. Jest to życie. Nie jest źle. Głowa, podłoga i pióro. Próbuję opisać to tak, jak jest. Uśmiech na twarzy pięknej dziewczyny. Jak to ma być? Szukam sposobu wyrażania własnych myśli, wyrażania siebie, ale to nie takie proste. Dlaczego uciekasz? No chodź, chodź do mnie. Czy jestem zboczony? Bo myślę wciąż o tym, o seksie? A niech to licho. Jeżeli świat nie ma sensu, to po co się przejmować? Czy nie lepiej żyć z dnia na dzień i mieć to wszystko w dupie? Coś mnie pogryzło. Całe ręce. Na dworze wreszcie się uciszyło. Wszyscy chrapią.


Co jest dla mnie ważne? Na cholerę to wszystko, o czym pisać? To nie ma sensu. Czy ja jestem normalny?


I chwyciwszy się za ręce, wznieśli się wysoko. Pokazałbym im, jakie to piękne i proste. Nie trzeba nawet machać rękami. Myśleć jest lekko, ale zapisywać to, co się myśli, o wiele trudniej. Chyba pójdę spać. To nie ma sensu. Nie ma sensu takie wymuszanie.


Uniosła do góry sukienkę, ukazując czarny trójkącik pożądania, a on wjechał w nią całą swoją złością i zaciętością. Jęcząc tylko, przegięła się na blacie stołu, a on walił swoim młotem, aż do omdlenia.


Czy to jest normalne? Ale co? Wiatr szumi, ale w głowie, te całe obrazy. Jak ująć to w słowa?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz