piątek, 20 stycznia 2023

8 lipca 1989

Sobota


23:20 


Najwyższa temperatura 35°c najniższa 18°c. 

Po upalnym dniu parna noc nurza się w sennym śpiewie świerszczy. Drzewa strzegą domów a domy ludzi. Wszystko bajecznie senne, tajemnicze i piękne. 

Siedzę i słucham koncertu w Kołobrzegu. Publiczność właśnie wołana bis. Tak dziś, jak w i ostatnie kilka dni pogoda przesadziła trochę i wycisnęła z nas resztki potu, rozpuszczając wszystkich palącym słońcem jak lawę w wulkanie. Łochów opustoszał jak po jakimś kataklizmie. Każdy, kto tylko mógł, zabrał, picie, ręczniki i koce i uciekł nad rzekę. Ciało przy ciele, dupa przy dupie a woda gorąca jak rosół, ale jest git, jest super. 

Z samego rana o 5:00 ruszam do Garwolina. To wezwanie co przyszło z wojska, nie może pozostać bez odpowiedzi. Przy okazji podjadę do Miętnego spotkać się z Sylwkiem. Jest na OHP kelnerskim. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz