poniedziałek, 2 stycznia 2023

22 czerwca 1989

      Czwartek 


19:30


Zdaje się, że gdzieś tu w pobliżu jest dobre miejsce do kąpieli. Słyszę, że jakaś niemiecka para pływa niedaleko. Taka upalna pogoda, że chyba i ja się skuszę. To w tych trzcinach już zaczynam się pocić. Słońce praży niemiłosiernie. 


20:35 


No tak, więc po pływałem sobie. Nago. Wspaniale się pływa nago. Woda ciepła jak podgrzana zupa. Teraz leżę na słońcu na ręczniku i opalam się. Ktoś mi kiedyś powiedział, że na słoną wodą słońce dobrze bierze. 

Jest tak cudownie. Klucz białych łabędzi z głośnym graniem skrzydeł zatoczył koło i zniknął w środku wielkiej tarczy słonecznej jak na jakimś filmie Love Story. Czy ty czytelniku kiedyś może miałeś okazję przyglądać się, jak lecą nieme łabędzie? W czasie lotu ich skrzydła w grają, tnąc lotkami powietrze. Ich ociężałe ciała przez długi czas ciągną tuż nad wodą jak wielkie Jumbo Jety, a później wznoszą się ku niebu i lecą gdzieś w sobie tylko znanym kierunku. Wspaniały widok. 

Niby nie wiem, o czym pisać, siedzę i zastanawiam się, a mimo to jest tyle tematów do podjęcia. Muszę się przyznać że dziś po raz pierwszy, będąc tutaj na OHP, poczułem niepokój a właściwie nawet lęk. Co będzie po powrocie do domu? Praca? Służba wojskowa? To niezbyt przyjemna perspektywa. 

A teraz jestem sam pośród tej cudowny i przyrody. Jest mi tak niesamowicie dobrze. Na dziś brak jednak głębszych refleksji. Chyba to pływanie zrobiło swoje. Jestem trochę zmęczony. 

Zbieram się stąd. Pomimo że jest jeszcze dosyć wcześnie, nie chce mi się tutaj siedzieć. Zaczynam się nudzić, a to niezbyt dobra oznaka. Mam ochotę poczytać trochę dobrą książkę, więc może wrócę do hotelu. 

Dobra. Rozmyśliłem się. Przypomniało mi się, że miałem jeszcze napisać parę słów o tym naszym hotelu. To hotel robotniczy, a nie jakiś tam pięciogwiazdkowy. To zwykły niski parterowy budynek. Nasze okno wychodzi na zachód. Cały ten nasz niby dom jest zbudowany z podwójnej warstwy sklejki, a w środku prawdopodobnie jest styropian. Dlatego każdą rozmowę słychać nie tylko na korytarzu, ale i w przeciwległych pokojach. 

W środku znajdują się piętrowe łóżka, stół, szafa na ubrania z lustrem, kilka krzeseł i to całe umeblowanie. Mimo to nawet tak skromne wyposażenie sprawia przyjemne wrażenie. Jak w domu prywatnym. 

No nie, chyba trochę przesadziłem. Jednak jest tam jakoś niepowtarzalnie. Poza tym wszyscy doskonale się znają i nawzajem odwiedzają. Wszyscy razem grają w karty i razem się wygłupiają. 

E tam, co ja piszę. Jest przecież różnie. 

Przed chwilą widziałem prawdziwego tchórza. No tu, w kartoflach. Stanął i przyglądał mi się uważnie tak, jakby był niezadowolony, że wszedłem na jego teren. Popatrzył na mnie długą chwilę, po czym zniknął w łęcinach. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz