Piątek
0:30
Tak, to jest znowu noc. Cicha, spokojna noc w domu. Kładę się późno, ale jeszcze przed snem biorę zeszyt i pióro i piszę. W ciągu dnia nie ma na to czasu. Jest wypełniony po brzegi. Nie można skupić myśli, ale tak właściwie to nawet teraz nie wiem, o czym pisać. Staram się odnaleźć ten rytm, który zgubiłem. Trzeba po prostu przystosować się do nowego życia.
Tu, w domu warunki nie zachęcają do codziennego rozpisywania się jak tam na tym OHP w NRD. Tam to było co innego.
Tak w ogóle to nie wiem, o czym mam pisać. Powinienem chyba przynajmniej wspomnieć o tym, co się dzieje, chociaż nie jest to zbyt ciekawe. Mamy teraz prawie w ogóle nie ma w domu. Odrabia zaległe dyżury czy coś w tym rodzaju. Radzimy więc sobie sami. Gotujemy i sprzątamy. Chodzimy na zakupy, dajemy świniom żreć, bo mamy dwa prosiaki. Z Moniką a przeważnie z Justyną wszystko okej. Każdą nadciągającą kłótnię zamieniam w żart. Do tej pory jakoś mi się to udawało. Nie wiem, co będzie dalej. Myślę, że z czasem wszystko się jakoś ułoży i polepszy.
Myśli jakoś uciekają mi spod pióra. Nie chcą się złapać. Co tu pisać? Nie jest mi źle, ale też nie jest mi zbyt dobrze.
Dziś napisałem do kumpla z klasy list. Trzeba to będzie rano wysłać. Chcę się dowiedzieć, jak mu poszły egzaminy na studia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz