piątek, 13 stycznia 2023

4 lipca 1987

Wtorek 


17:05 


Stary Łochów nad Liwcem. 


Pod rozpalonym niebem smażę się jak na patelni. Smaży się całe miasto. Czuć ostry zapach rozpuszczającego się na ulicach asfaltu. Lekkie podmuchy wiatru minimalnie łagodzą ten upał, ale to na niewiele się zdaje. Chyba pójdę się wykąpać. Woda jest pewnie bardzo ciepła. 

Tak, tylko że mam tu jeszcze coś do zrobienia. Muszę przywiązać pomidory do tyczek. Tak, tak, już od kilku dni jestem w domu. Tu nie jest tak jak tam, ale można się przyzwyczaić. Właściwie to już się przestawiłem na ten nowy tryb życia. 

Dobra, same fakty, bo nie ma czasu. 

Po niedzieli muszę się stawić WKU Garwolin. Karta mobilizacyjna przyszła kilka dni temu. Tuż przed moim powrotem z NRD. Oczywiście był tam Sylwek i wyjaśnił, jak się sprawy mają, ale beze mnie chyba się nie obędzie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz