czwartek, 26 stycznia 2023

16 lipca 1987

Niedziela 


17:30 


Świat jest mokry, przesycony aromatyczną wilgocią. Zbyt mało piszę. Siedzę w namiocie i mam wrażenie, że jestem odcięty od całego świata. Dociera do mnie zielona poświata tropika i obraz najbliższych przedmiotów. Może dlatego wpadam w taki dziwny stan. Powinienem żyć. 

Teraz nogi wystawiłem na zewnątrz. Jest chłodno, ale przyjemnie. 

Zdaje się, że powinienem był od razu na początku poinformować, że nie przyjechał ani Sławek, ani Sylwek. Sławek dostał urlop, a Sylwkowi skończył się OHP w Miętnem, ale żadnego z nich teraz nie ma w domu. Sylwek zdecydował się na następny turnus, a Sławek pojechał z nim do Warszawy. Mam wrażenie, jakby ich tu w ogóle nigdy nie było. 

Aha i namiot rozpiąłem wczoraj. Spałem w nim sam. Jest fajnie. 

Idę do domu, bo jestem głodny. W poniedziałek jadę do Sokołowa Podlaskiego szukać pracy. W Łochowie to już kompletnie nic nie mają. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz