Wtorek
21:00
Tutaj lepiej mi się pisze, bo tu nic się nie dzieje. Nic poza monotonnym przyjemnym śpiewem ptaków w koronach drzew. Ja nie odpisuję wydarzeń takimi, jakie są. Nie jestem kronikarzem historii. Piszę o sobie, o tym, kim jestem, co czuję. Czy kiedyś będzie mi tak dobrze, jak teraz?
Dzisiaj miałem tak przesrany dzień, że nawet nie chce mi się o tym pisać. Ciągle ktoś mnie poganiał, krzyczał na mnie, wyśmiewał, a ja nic nie mogłem na to poradzić. Dlaczego? Dlaczego, skoro mogłem im naubliżać tak jak oni mnie? Odpowiedź jest prosta. Byłem przekonany, że tylko pogorszyłbym i tak już złą sytuację. Byłem sam a ich wielu – to ludzie na dość niskim poziomie intelektualnym, chłopaki z rozbitych patologicznych rodzin gdzie, zapewne, alkohol leje się strumieniami. Trudno z taką grupą walczyć w pojedynkę i w ten sposób, w jaki ja bym chciał to zrobić.
Jestem najstarszy w tej grupie, a zrobili ze mnie ostatnią szmatę i popychadło. Może trochę przesadzam w tym opisywaniu tego, co było, ale mam poważne wątpliwości czy którykolwiek z nich byłby w stanie znieść taki zestaw do odcinków i przytyków. Może dla nich to normalne, bo oni między sobą często też tak się zachowują, ale mnie jest trudno wytrzymać taką sytuację.
Zastanawiam się, jak się zachować. Być może to jest taka młodociana próba sił, prowokowanie w celu sprawdzenia na ile mnie stać. Czy powinienem podjąć wyzwanie i zacząć się bić? Może jakbym dał któremuś w mordę, to byłby spokój.
Tylko z drugiej strony patrząc, co ja mogę pokazać? Nie jestem typem Schwarzeneggera. Nie mam wydanych mięśni. Jestem chłopakiem, który lubi czytać i chce mieć święty spokój.
Nie wiem, czy nawet którykolwiek z nich chciałbyś się ze mną bić. Każde moje słowo przyjmowane jest głupim śmiechem. Nawet jeżeli już by do czegoś doszło, prawdopodobnie dostałbym po mordzie i tyle by z tego było.
W takim razie chyba lepiej za bardzo się nie wychylać. Cały czas próbuję nawiązać z nimi jakikolwiek kontakt, chociaż dla mnie jest to bardzo upokarzające. Śmieję się, że może kiedyś pozwolą mi awansować do swojej "rangi". Zastanawiam się, jakie warunki musiałbym spełnić. Czy być takim samym pijakiem i łobuzem jak oni?
Na razie chodzę nad zatoczkę, spędzam długie chwile w samotności i piszę. Piszę o tym, co czuję. Może kiedyś ktoś weźmie ten zeszyt do ręki, przeczyta i zrozumie. Może ten ktoś będzie się zastanawiał, kim byłem. Niech ten ktoś wie, że nie wyróżniam się niczym szczególnym. Jestem zwykłym, przeciętnym człowiekiem, który jak wielu innych ma swoje problemy, tylko w odróżnieniu od innych bierze długopis, zeszyt i pisze. Jestem człowiekiem, który nie potrzebuje współczucia, tylko zrozumienia.
Dlaczego w ogóle tym się zajmuję? Może to, co napisałem, ulegnie kiedyś zniszczeniu, może nikt poza mną tego nie przeczyta. Jednak mam taką nadzieję, że ten zeszyt będzie żył dłużej niż ja, więc tak czy inaczej, pozostawię po sobie jakiś ślad. Choćby bardzo niewielki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz