Poniedziałek
13:00
Dziś mieliśmy tylko trzy lekcje: dwie matematyki i WF. Reszta to dwa puste okienka i szósta lekcja, którą powinniśmy mieć. W ciągu jednego takiego okienka byłem w czytelni i oglądałem atlas ptaków. Chłopaki z naszej klasy, jak zwykle, się wygłupiali. Najwięksi krzykacze to Bogdan Najman i Sławek Strzeżek. Teraz idę na spacer do parku.
14:00
Boli mnie głowa. Nie wiem nawet z jakiego powodu. Byli u mnie Bogdan, Marcin, Sławek i Rysiek. Grali w szachy, ale już sobie poszli.
16:45
Byłem z Sylwkiem na słonecznikach. Szkolne. Za kotłownią.
18:30
Sylwek kąpał się w basenie. W naszym basenie. Szkoda, że nie mogłem z nim pójść. Musiałem być obecny na nauce własnej. On w tym okresie ma dwa tygodnie praktyki, więc może chodzić gdzie mu się podoba. Reszcie wychowanków nawet filmu w tych godzinach nie można obejrzeć. Po kolacji, chociaż mam zmywać stołówkę, chyba tam pójdę. Aha, Sylwek jeszcze o tym zmywaniu nic nie wie. Ale to dopiero o 21:00.
19:35
Na basen nie pójdę. Tak wyszło, że nie mogę.
***
Denerwuje mnie ten mój własny świat. Czuję, że od nowa zaczynam się zamykać w sobie. Wiem, że tak być nie może, bo zwykłe, codzienne sprawy mnie przygniotą. Nie chcę, aby powtórzył się scenariusz z ubiegłego roku. Widzę, że do niego zmierzam.
Czuję się źle. Nie mam komu się wypłakać, nie mam komu się wyspowiadać, zwierzyć się. Kumple z klasy? Śmieszne. Zrobiliby sobie tylko ze mnie jaja.
Widzę, że każdy z nich chce się wspiąć jak najwyżej. Każdy chce lepsze miejsce zajęć w grupie, wywalczyć lepszą pozycję, wcisnąć się na wyższą grzędę. Oni są jak pisklęta kukułki, które za wszelką cenę starają się wyrzucić słabszych za burtę.
Ja jestem inny. Mnie to się nigdy nie udawało, nie udaje i nie będzie udawać. Taki już jestem. Należę do przegranych ludzi, takich, którzy w życiu nic sobie nie wywalczą. Jestem tylko pionkiem, szarym obywatelem. Jestem inny od swoich rówieśników.
Dlaczego jestem taki “anty”? Dlaczego nie dam się namówić do złych rzeczy?
Mimo wszystko, w jakiś sposób, staram się upodobnić do reszty grupy. Udaję, że ich głupie kawały mnie bawią. Coraz lepiej mi to wychodzi. Jestem dość dobrym aktorem, aktorem odgrywającym nie swoje życie.
Nikt, jednak nie wie, co siedzi we mnie, co czuję wieczorami. Nikt nie zna mojego strachu, nikt nie zna mojego smutku, nienawiści i złości. To wszystko jest ukryte głęboko we mnie.
Czasami mam ochotę nawet skończyć ze sobą, ale to by było zbyt proste. To by było zbyt banalne wyjście z tej sytuacji. Poza tym wiem, że nie mógłbym tego zrobić mojej rodzinie, szczególnie matce. Ona by tego nie wytrzymała. Jej serce by nie wytrzymało, albo poszłaby w ślad za mną.
Jestem idiotą. Jak w ogóle, mogę o czymś takim myśleć?! Uciec, ukryć się, zniknąć czasami jest taka ochota jednak wiem, że muszę walczyć, bić się. Muszę brnąć do przodu, bo to jest moje życie.
21:00
No i uspokoiłem się. Jestem całkowicie spokojny. To zasługa psychoterapii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz