Niedziela
Słońce już coraz słabiej grzeje, wiatr już coraz zimniejszy wieje. To niesamowite, jak gwiżdże w konarach drzew. Pojawiły się już pierwsze żółte liście. Powietrze jest świeże, ale zimne i ostre. Właściwie, to jest bardzo przyjemnie. Mija lato i niepostrzeżenie nadchodzi jesień. Mijają wakacje i zaczyna się rok szkolny. Nowe życie i nowe kłopoty.
Przede mną znajduje się duży budynek ze szkła i stali. Przed budynkiem jest zielony trawnik, a wzdłuż niego przepiękne, kolorowe róże. Jeszcze zarośnięte chwastami, wstrętnymi pasożytami tej ziemi.
Przede mną długi rok szkolny, a ja przed nim, ze swoimi myślami, nastrojami, melancholią i fantazją.
Halo, halo! To chyba nie tak. Muszę się otrząsnąć, jakoś wziąć w garść. Muszę stanąć naprzeciw życia z podniesionym czołem. Przecież to wszystko jest jak te, nikomu niepotrzebne chwasty między różami. To wszystko będzie tylko stwarzało niepotrzebne problemy.
To jest szkoła. Tu nie ma miejsca na takie rzeczy. To całkiem inne życie. Nie mogę chować głowę w piasek. Muszę żyć razem z innymi w zgodzie.
Nie mogę się opanować. Boję się. Nie wiem dlaczego, jest we mnie niepokój, pewien rodzaj buntu, którego nie rozumiem.
To dziwne. Internat tętni życiem wielu młodych ludzi, a jednak bije od niego chłodem. Czuję się tutaj jak w ciemnej, zimnej, nieprzyjemnej, pełnej zasadzek, jaskini.
Zastanawiam się nad tym, dlaczego tak się dzieje? Wszyscy inni, łącznie z moim bratem, zdają się nie widzieć w tym nic niezwykłego. Sylwek jest zadowolony i spokojny. Dlaczego więc ja czuję się jak wyrzutek? Czy to dlatego, że nie mam bratniej duszy?
18:35
Nie mogę nic napisać. Czuję pustkę. Widzę nicość. Otacza mnie cisza. Ogarnęło mnie odrętwienie. Najchętniej zapomniałbym o całym świecie. Nie mam ochoty o tym myśleć.
Wiem przecież, że w końcu będę musiał przyjąć do wiadomości, że jestem już w szkole.
Siedzę i myślę. Zadaję sobie wiele pytań. Wśród nich są takie, na które nie znam odpowiedzi. Dlaczego odczuwam paniczny lęk przed życiem? Czy inni czują to samo? Dlaczego odczuwam ciągły stan zagrożenia? Przez to właśnie poczucie niebezpieczeństwa unikam ludzi. Zdaję sobie sprawę, że towarzystwo kolegów jest mi potrzebne.
I w końcu jest to najważniejsze pytanie. Dlaczego jestem?
21:50
Staram się przyzwyczaić. Robię wszystko, aby wciągnąć się w to życie. Wydaje mi się, że jestem w dobrym nastroju.
Nie. Chyba, mimo wszystko, odczuwam to co wcześniej. Postaram się te nieprzyjemne uczucia zdusić w sobie, albo pozbyć się ich w jakiś inny sposób. Nie mogę przecież tak żyć. Mam jednak w sobie trochę nadziei i myślę, że jednak wszystko będzie dobrze.
Wydaje mi się, że, jednak, za dużo myślę.
22:46
Właśnie wróciłem z kąpieli. Teraz, naprawdę, jestem zadowolony. Pod względem wygód internat, mimo wszystko, dom rodzinny bije na głowę. Tutaj, do woli, mogę korzystać z ciepłej bieżącej wody. W domu sam musiałbym grzać.
Wieczór. Cisza. Teraz Sylwek poszedł brać prysznic. On, tak jak ja, lubi kąpać się samotnie. Mógł, przecież, pójść ze mną.
Nie chce mi się spać. Uśmiecham się do siebie. Nie ma się co dziwić. Przez wakacje stałem się nocnym markiem. Tam kładłem się dopiero po północy.
No dobrze, koniec zabawy. Muszę się jakoś zmusić. Rano trzeba wstać. Tak w ogóle, muszę przestawić się na całkiem inny tryb życia.
Jutro rozpoczęcie roku szkolnego. Bardzo długo nie widziałem kolegów z klasy. Ciekawe, jak bardzo się zmienili?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz