piątek, 11 września 2020

17 sierpnia 1986

Niedziela


Nie wiem, co się ze mną dzieje. Czy każdy człowiek, podświadomie tak usilnie dąży do miłości? Czuję, że właśnie tego mi brak. Jestem samotny wśród tylu ludzi. Dlaczego? To staje się już moją manią. Czasami nawet z tego powodu staję się agresywny. Dlaczego?


21:20


Lubię noc. Ma ona w sobie jakiś dziwny urok. Nie chodzi tylko o samą tajemniczość, jaką otacza ona ludzi. Chodzi mi o ten spokój, o równowagę, o magiczną moc uspokajania.

Wychodzę z domu, nikt się mną nie interesuje, zanurzam się w błogiej ciemności i jestem niewidoczny. Ja nikogo nie widzę, ale sam też rozpływam się w ciemnościach. Choć wzrok usilnie szuka jakiegoś oparcia, w pewnym momencie staje się bezużyteczny. Wszystko, co dzieje się wokół wyczuwa się raczej słuchem.

Czuję się spokojnie. Nikt mnie nie widzi, nareszcie jestem sam. Oderwałem się od świata, od ludzi.

Dzisiaj są moje urodziny, a kilka dni wcześniej były imieniny. Nikt prócz mamy o tym nie pamiętał, no bo i po co? Nie lubię tego wszystkiego. Może bym i chciał, żeby ktoś złożył mi życzenia, ale po co? Po co to wszystko?

Ja nikomu życzeń nie składałem, więc po co ktoś miałby składać je mnie? Lepiej, żeby poszły w zapomnienie, bez żalu.

Jedynym prezentem od losu, jaki pragnąłbym dostać, byłoby to, żebym się zakochał z wzajemnością. Chciałbym, żeby to była wielka i czysta miłość. Chciałbym wreszcie spotkać tą jedną, jedyną.

Co ja wypisuję? Przecież nigdy tak nie będzie. Jestem zbyt wielkim marzycielem. Jestem człowiekiem trudnym do zrozumienia.


* * *


Strasznie wyją psy we wsi. Musi się coś stać. Psy nie wyją na próżno.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz