Piątek
15:15
Nie za ciekawie się czuję po tej nieprzespanej nocy, a tu jeszcze muszę się wykąpać. Pogoda pod zdechłym Azorem, zimno. Humor taki jak pogoda i samopoczucie. Głowa mnie boli jak nie wiem co, ciężka jest jak kula ołowiu. Oczy same się zamykają pod naporem senności. Kimnąłbym się, gdybym miał tylko czas.
Dzisiaj wszyscy zaspani chodzą. Każdy się szwęda z kąta w kąt. Mimo że ma coś do roboty, to wydaje się, jakby poza łażeniem nic innego nie zostało. Taka pogoda.
19:45
Powoli w lekkim szumie drzew zapada cichy i spokojny wieczór. Zachodzące słońce skryło się za chmury. Chodź wiatr u dołu lekki i spokojny, górą szybko przesuwa chmury. Jeszcze niespełna dziesięć minut temu na niebie były tylko, ogrzewane promieniami zachodzącego słońca, wysokie, lekkie obłoki, ale już teraz całe niebo stało się brudno szare i ciężkie.
Ciemność szybko ogarnia planetę. Drzewa układają się powoli do snu. Muszę się spieszyć, bo już teraz niewiele widzę. Zlewają mi się litery.
Co to? Słyszę przerywany, cichy, bardzo wysoki pisk. Jest trochę podobny do pisku telewizora. Nasłuchuję. Nagle przed moimi oczami przymyka koślawym, szybkim lotem niewielka sylwetka. Znowu ten pisk. Już wiem. To grupa nietoperzy. Dziwi mnie to, dlaczego wyleciały na żer w tak brzydki i pochmurny wieczór.
Błyskawicznie rozpłynęły się w ciemnościach. Znowu zapadła niczym niezmącona cisza. Towarzyszy mi już tylko szum wiatru i zapadający zmrok. Mówią mi, że już czas iść do domu.
Dopiero teraz na polanie, na której jestem, pojawiła się niska, dość rzadka mgła. Drzewa na horyzoncie poczerniały już całkowicie.
Piszę tylko na wyczucie. Nie widzę prawie linijek w zeszycie. Boże, jaka ta noc jest spokojna i cicha.
Gdzieś z oddali dobiega odgłos pędzącego pociągu. Odgłosy życia mojej wioski już zamierają. Cóż to, iż komary nie dają mi spokoju... Cóż to, iż jest już tak ciemno, że nic nie widzę… Cóż to jest wobec nadciągającego nowego władcy tej ziemi... Tym władcą jest noc.
Ciemność. Najmniejszy szelest wydaje się teraz hałasem. Kępy leśnej trawy majaczą w oddali niczym karły, które na chwilę przykucnęły między drzewami.
Znów pojawiły się nietoperze. Obudziły się zagrodowe psy. Słychać ich dalekie poszukiwania.
Pora iść. Nic już nie widzę.
23:55
Zdaje mi się, że dzisiejszej nocy także nie będę spał. Coraz gorzej się czuję. Nie mam pojęcia czy dam radę. Siostry już dawno śpią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz