Wtorek
08:30
Jeszcze mgły nie opadły, rosa jeszcze się trzyma, a niebo pokryte cienką warstwą chmur. Jest dość zimno. Obudziłem się o 06:00, ale leżałem i słuchałem do tej pory radia. Chłopaki jeszcze śpią. Siostry i mama pojechały po szkolne zakupy do Węgrowa. Siedzę w pokoju. Czekam na rozpoczęcie programu w telewizji.
Nie chce się myśleć, że już za 11 dni trzeba będzie jechać do internatu. Szkoła = kłopoty. Nie tylko o szkołę chodzi. Trzeba będzie załatwić kilka spraw związanych z wojskiem.
11:30
Chłopaki zabierają się do prania. Miałem iść do lasu, ale chyba zostanę i też sobie coś upiorę. W lesie już byłem. Wyszedłem około 10:00.
17:30
Uprałem koszulkę, spodnie i koszulę i kilka innych rzeczy. Spakowałem się i przyszedłem tu, do mojej ulubionej kryjówki. Ściąłem nieco trawy. Skaleczyłem się dwa razy. Ukosiłem trzy duże pęczki. Ledwie je przyniosłem.
Tutaj trawa dobrze rośnie, chociaż jej nikt nie nawozi. Znalazłem dwa miejsca, gdzie sięga mi powyżej pasa. Ta trawa jest wysoka, ale twarda. Jej liście kaleczą, jak żyletka. Nawet tego nie czuć.
Przyniosłem ją pod drzewo i z wielkim trudem wciągnąłem na górę. Sznurek mocny, ale się siepie. Najpierw ją rozłożyłem, bo chciałem się wyspać, ale później przyszedł mi do głowy pomysł, że można tę trawę wysuszyć. Mogłoby się to odbyć bardzo szybko, bez ryzyka, że zmoczy ją deszcz. Nawet nie trzeba by jej przekręcać. Rozpiąłem linkę między zachodnią ścianą a pniem drzewa. Dzieliłem tę trawę na małe pęczki i wiązałem do tej liny tak, że zwisała w dół pionowo. Upinałem to dość ciasno więc jak skończyłem, to wyszła z tego fajna ścianka. Jest cienka i elastyczna, ale przynajmniej osłania przed wiatrem. Później wykonałem podobną z mojej prawej strony, czyli od wschodu. No i teraz to mam wspaniałe maskowanie. Pod tą boczną sianą spokojnie mogę przechodzić. Nie muszę się obawiać, że się oberwie. Źdźbła przyczepione są za same końce, czubkami dotykają gniazda. Gdy chcę wyjść, rozgarniam ją rękoma na boki.
Podaję parametry: grubość – ok. 5 cm, wysokość – ok. 1 m, długość wschodnia – 2,5 m, długość północna 1,2 m.
W moim gnieździe siedzi się, jak w wielkim miękkim koszu.
22:45
Wszyscy już poszli spać. Miałem myć głowę, ale zrezygnowałem. Będę kończył opowiadanie, które zacząłem w lesie. Może nawet wpiszę go do tego zeszytu. Nie wiem.
00:10
Za chwilę idę spać. Właśnie zaczęła się „Muzyka nocą”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz