środa, 16 września 2020

22 sierpnia 1986

Piątek


22.08.1986. 


10:25


Dopiero przed chwilą się obudziłem. Wyspałem się dobrze. Nastrój pogodny, na dworze też pogodnie. Podnoszę się i idę na film dla drugiej zmiany.


* * *


Pod szarym niebem stoi szary dzień,

Zamilkł w bezruchu niczym smutny cień,

Zimny, spokojny. Umilkł jego zew.

Szumu nie słychać, milknie ptaków śpiew.

Już dźwiękom wszelkim mówi ostro stop!

Już cisza zapadła, aż tu nagle: hop!

Rytmem lekkim dźwięk różowy,

Już zagląda mi do głowy,

Płynie lekko, coraz wyżej,

Coraz szybciej, coraz bliżej,

Już podrywa mnie na nogi,

Już odrywa od podłogi,

Moje ciało ociężale,

I unosi ciągle, stale,

Gdzieś wysoko, gdzieś pod chmury.

Już zostawiam świat ponury

I już płynę gdzieś daleko,

Byt rozpływa się jak mleko,

Już odchodzi w zapomnienie,

Już zabiera swoje mienie,

Swoje smutki i kłopoty.

Nie dla niego takie loty.

Już gdzieś wszystko się schowało,

A muzyce ciągle mało,

Niesie, niesie mnie w przestworza,

Już przede mną błyszczy zorza,

I już wciąga mnie do morza,

I już słyszę znane głosy, oczy otwieram…

Och, to mój dom, już się ubieram.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz