Piątek
22.08.1986.
10:25
Dopiero przed chwilą się obudziłem. Wyspałem się dobrze. Nastrój pogodny, na dworze też pogodnie. Podnoszę się i idę na film dla drugiej zmiany.
* * *
Pod szarym niebem stoi szary dzień,
Zamilkł w bezruchu niczym smutny cień,
Zimny, spokojny. Umilkł jego zew.
Szumu nie słychać, milknie ptaków śpiew.
Już dźwiękom wszelkim mówi ostro stop!
Już cisza zapadła, aż tu nagle: hop!
Rytmem lekkim dźwięk różowy,
Już zagląda mi do głowy,
Płynie lekko, coraz wyżej,
Coraz szybciej, coraz bliżej,
Już podrywa mnie na nogi,
Już odrywa od podłogi,
Moje ciało ociężale,
I unosi ciągle, stale,
Gdzieś wysoko, gdzieś pod chmury.
Już zostawiam świat ponury
I już płynę gdzieś daleko,
Byt rozpływa się jak mleko,
Już odchodzi w zapomnienie,
Już zabiera swoje mienie,
Swoje smutki i kłopoty.
Nie dla niego takie loty.
Już gdzieś wszystko się schowało,
A muzyce ciągle mało,
Niesie, niesie mnie w przestworza,
Już przede mną błyszczy zorza,
I już wciąga mnie do morza,
I już słyszę znane głosy, oczy otwieram…
Och, to mój dom, już się ubieram.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz