Sobota
Byłem wczoraj w kinie na filmie pt.: „Karatecy z kanionu Żółtej rzeki”. Dziś znów pochmurno. Nie jestem dziś w zbyt dobrym nastroju.
* * *
Zielona pustka ciszą okryta,
Spokój w mym sercu pustkę tą chwyta.
Przestrzenny spokój wiatrem niesiony,
Smutek mej duszy rozwiewa słony.
Dobro ze złem się ciągle miesza,
Zło się wychwala, a dobro wiesza.
Jakaż nadzieja w tym świecie całym,
Nie można nigdy być doskonałym.
* * *
To była ciepła noc lipcowa,
Pamiętam dobrze twoje słowa,
Pamiętam dobrze ten twój uśmiech.
Mówiłaś wtedy: zmuś mnie,
Jeśli oddać nie chcę się cała,
Bo przecież jestem taka mała
I taka słaba jestem przy tobie.
Co zechcesz tylko rób ze mną sobie.
To była noc czułej błogości,
To była noc pięknej miłości.
A teraz wszystko po staremu,
Ciepła brakuje sercu memu.
* * *
Patrzcie, patrzcie... pod wieczór znowu zaświeciło słońce. Miejmy nadzieję, że jutro będzie bezchmurnie. Dzisiaj właściwie to było ciepło. Chyba nawet bardzo ciepło, tyle tylko, że pochmurno, parno i duszno. Po południu jednak zerwał się wiatr i trochę się przejaśniło.
W tej chwili właściwie to całe niebo pokryte jest taką jednolitą szarą masą. Tylko zachodni horyzont w niewielkiej części jest błękitny. Tam akurat gdzie jest słońce.
Wczoraj przyszły dwa pisma urzędowe. Jedno z nich dotyczyło naszej ziemi w Kamionnie. Piszą, żeby do któregoś tam września zagospodarować grunty. Drugie to wezwanie do sądu w Węgrowie w sprawie własnej. Nie napisali, o co chodzi. Obie sprawy dotyczyły oczywiście mamy, a nie mnie. Była bardzo, ale to bardzo zdenerwowana. Próbowałem ją uspokoić. Trudno było tego dokonać, ale w końcu udało się. Dziś pojechała do Anki prosić o pomoc w obrobieniu tej ziemi.
23:15
Czekam na kino nocne, wszyscy czekają: ja na strychu, reszta w domu. Mamie udało się załatwić pomoc. Stefan i Anka od razu zabiorą się do roboty. Posieją żyto i pszenicę, a na wiosnę wsadzą dla nas kartofli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz