środa, 9 września 2020

16 sierpnia 1986

Sobota


Byłem wczoraj w kinie na filmie pt.: „Karatecy z kanionu Żółtej rzeki”. Dziś znów pochmurno. Nie jestem dziś w zbyt dobrym nastroju.


* * *


Zielona pustka ciszą okryta,

Spokój w mym sercu pustkę tą chwyta.

Przestrzenny spokój wiatrem niesiony,

Smutek mej duszy rozwiewa słony.

Dobro ze złem się ciągle miesza,

Zło się wychwala, a dobro wiesza.

Jakaż nadzieja w tym świecie całym,

Nie można nigdy być doskonałym.


* * *


To była ciepła noc lipcowa,

Pamiętam dobrze twoje słowa,

Pamiętam dobrze ten twój uśmiech.

Mówiłaś wtedy: zmuś mnie,

Jeśli oddać nie chcę się cała,

Bo przecież jestem taka mała

I taka słaba jestem przy tobie.

Co zechcesz tylko rób ze mną sobie.

To była noc czułej błogości,

To była noc pięknej miłości.

A teraz wszystko po staremu,

Ciepła brakuje sercu memu.


* * *


Patrzcie, patrzcie... pod wieczór znowu zaświeciło słońce. Miejmy nadzieję, że jutro będzie bezchmurnie. Dzisiaj właściwie to było ciepło. Chyba nawet bardzo ciepło, tyle tylko, że pochmurno, parno i duszno. Po południu jednak zerwał się wiatr i trochę się przejaśniło.

W tej chwili właściwie to całe niebo pokryte jest taką jednolitą szarą masą. Tylko zachodni horyzont w niewielkiej części jest błękitny. Tam akurat gdzie jest słońce.

Wczoraj przyszły dwa pisma urzędowe. Jedno z nich dotyczyło naszej ziemi w Kamionnie. Piszą, żeby do któregoś tam września zagospodarować grunty. Drugie to wezwanie do sądu w Węgrowie w sprawie własnej. Nie napisali, o co chodzi. Obie sprawy dotyczyły oczywiście mamy, a nie mnie. Była bardzo, ale to bardzo zdenerwowana. Próbowałem ją uspokoić. Trudno było tego dokonać, ale w końcu udało się. Dziś pojechała do Anki prosić o pomoc w obrobieniu tej ziemi.


23:15


Czekam na kino nocne, wszyscy czekają: ja na strychu, reszta w domu. Mamie udało się załatwić pomoc. Stefan i Anka od razu zabiorą się do roboty. Posieją żyto i pszenicę, a na wiosnę wsadzą dla nas kartofli.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz