Sobota
Gdzieś wysoko w koronach drzew szumi wiatr. Niesie z sobą zapach świeżego powietrza i goni po niebie białe obłoki niczym stado owiec. Chmury co chwilę przesłaniają słońce. Gdyby nie one i ten wiatr upał byłby nie do zniesienia.
Od kiedy to już możemy oglądać telewizję? Od czwartku. Pamiętam, bo właśnie zaczął się drugi koncert w Sopocie. Pierwszy przeleciał mi koło nosa, a tak na niego liczyłem. Występowała Sabrina. Jest na topie list przebojów. Poza tym piękna dziewczyna. Piękna i taka seksi. No szkoda.
Wczoraj byłem w Kamionnej. Po ziemniaki. Razem z mamą. Naszło mnie na sentymentalne wspomnienia. Kamionna to moja rodzinna miejscowość. Tam stawiałem swoje pierwsze kroki. Tam uczyłem się mówić, śmiać się i płakać. Tam poznałem co to ojciec i matka. Poznałem ich dotyk i głos. Tam rosłem, bawiłem się. Tam wreszcie poszedłem do szkoły.
W końcu ojciec odszedł i zostawił matkę z sześciorgiem małych dzieci. Zostawił jednak swoją spuściznę — ziemię.
Przyszedł czas, kiedy zabrali mnie do domu dziecka. Tam poznałem co to strach, smutek, tęsknota i ból, lecz nie poddałem się i stałem się silniejszy. Przeszedłem przez to z podniesioną głową, choć niejednokrotnie obity na ciele i psychice.
Skończyłem szkołę zawodową, a teraz uczę się w technikum. Ojciec byłby ze mnie dumny. Lecz czy jestem gotowy, by podjąć życie, jakie sobie dla mnie wymarzył?
Choć prawie go nie znałem, bardzo za nim tęskniłem. Szczególnie gdy byłem mały. On pokazywał mi gwiazdy, on mówił co dobre a co złe. A później go zabrakło.
Ludzie go szanowali, bo nikomu nie zazdrościł, każdemu starał się pomagać, z każdym zamienił słowo. Był prostym człowiekiem, ale o dobrym sercu. Był uczciwy, wrażliwy na ludzkie cierpienie. Do dziś go pamiętają i każdy wyraża się o nim jak najlepiej. Ziutek to był swój chłop, - tak o nim mówią.
Mama mówi, że jestem do niego podobny. Nie wiem. Wciąż mi go brakuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz