Wtorek
10:00
Wczoraj wieczorem rozmawiałem z mamą o naszych problemach. Koniecznie chciała się komuś zwierzyć. Gnębi ją całkiem sporo problemów. Najpierw zaczęła mówić o pracy, że nie ma tam spokoju, że wszyscy jadą na nią z zębami. Mówiła też, że w domu także nie ma spokoju przez Justynę i przez mój konflikt z nią. Zaczęła wylewać to wszystko z siebie potokiem pospiesznych słów. Co chwilę wybuchała płaczem. Mówiła, że tak naprawdę ona nie z kim porozmawiać. Nie ma nikogo oprócz nas, a my ciągle się kłócimy.
Później zaczęliśmy rozmawiać o samej Justynie. Ze słów matki padło chyba takie stwierdzenie, że gdyby Justyna mogła, to wykończyłaby ją w pół roku.
Nawet nie zauważyliśmy, jak Justyna stanęła za naszymi plecami. Po tym wszystkim wsiadła na rower i pojechała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz