Poniedziałek
10:00
-Dzień dobry. Jak się spało?
-A dziękuję, całkiem dobrze.
-Czy coś ci się śniło?
-Nic konkretnego, poza fragmentami snów.
-Co to było? Możesz mi opowiedzieć?
-Poczekaj, no postaram się. Śniło mi się... Chociaż nie, właściwie nie potrafię powiedzieć, czy to mi się śniło.
-Ale jak to?
-No tak, bo leżę i słyszę, że ktoś chrapie, przeraźliwie chrapie. Nasłuchuję i wydaje mi się, że to ja sam tak chrapię.
-No ale przecież ty nie spałeś.
-No właśnie i to mnie zdziwiło, ale chrapanie słyszałem bardzo dokładnie. Chciałem więc to sprawdzić. Wstrzymałem oddech i nasłuchiwałem chwilę. Chrapanie rzeczywiście ustało. Kiedy przyspieszyłem oddech, chrapanie także przyspieszyło. No ale to był dopiero początek. Nagle poczułem, że nie jestem sobą. Ręce miałem sztywne jak kawałki drewna, jakby nie moje. I kiedy chciałem podrapać się w drugą rękę, z przerażeniem stwierdziłem, że rzeczywiście to nie są moje kończyny.
W tym momencie zacząłem się bać. To był przeraźliwy strach, instynktowny, zwierzęcy. Nie wiem, czy istnieje coś takiego jak pamięć snów we nie, ale ja wiedziałem, co za chwilę się stanie. W tym momencie byłem świadomy wszystkich moich dotychczasowych koszmarów. Czułem, że natychmiast muszę się obudzić.
Rzeczywiście po chwili otworzyłem oczy. Co dziwniejsze po przebudzeniu nadal się bałem, bo wciąż słyszałem to chrapanie. Przekręciłem się na drugi bok i dotarło do mnie, że to mój brat tak chrapie, że obydwaj tej nocy śpimy w namiocie. Miałem go obudzić i powiedzieć, żeby przestał tak chrapać, bo nadal cholernie się bałem. Pomimo że przecież już na pewno nie spałem. Nie zrobiłem tego jednak, bo się wstydziłem i nie wiedziałem jak mu to wszystko wytłumaczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz