12:15
Od samego rana padało. Jest mokro, rosa. Pochmurno, chłodno. Nie pojechaliśmy do Kamionny.
Miła rozmówka z samym sobą.
-Ty głupalu, coś ty wczoraj wypisał?!
-Co?
-Jak to, co?! Zniszcz to!
-Nie zrobię tego.
-Natychmiast!
-To może się przydać…
-O tak, twoim wrogom!
-Jakim wrogom? Nie jestem w internacie.
-Nie szkodzi, plotki szybko się rozchodzą. Zawsze znajdzie się jakiś uprzejmy.
-Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze.
***
Lecę w przepaść, spadam, zapadam się. Co się dzieje?!
***
Czegoś mi brak. Nie mogę usiedzieć w miejscu. Trudno jest mi czymkolwiek się zająć. Coś mnie męczy, nurtuje... co?
17:15
Spadł rzęsisty deszcz. Bracia gdzieś wybyli. Nie mam pojęcia, gdzie. Nie zostawili wiadomości.
17:30
Przestało padać. Telewizor nawalił. Czekam na chłopaków może zreperują.
17:45
Przejaśnia się. Siedzę. Myślę o Dorocie. Czy ja się zakochałem? Nie, niemożliwe. Chyba nie zwariowałem! To dlaczego nie mogę przestać o niej myśleć? Nie, równie dobrze mogła być to każda inna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz