poniedziałek, 3 sierpnia 2020

8 lipca 1986

12:15


Od samego rana padało. Jest mokro, rosa. Pochmurno, chłodno. Nie pojechaliśmy do Kamionny.  

Miła rozmówka z samym sobą.

-Ty głupalu, coś ty wczoraj wypisał?!

-Co?

-Jak to, co?! Zniszcz to!

-Nie zrobię tego.

-Natychmiast!

-To może się przydać…

-O tak, twoim wrogom!

-Jakim wrogom? Nie jestem w internacie.

-Nie szkodzi, plotki szybko się rozchodzą. Zawsze znajdzie się jakiś uprzejmy.

-Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze.


***


Lecę w przepaść, spadam, zapadam się. Co się dzieje?!


***


Czegoś mi brak. Nie mogę usiedzieć w miejscu. Trudno jest mi czymkolwiek się zająć. Coś mnie męczy, nurtuje... co?


 17:15


Spadł rzęsisty deszcz. Bracia gdzieś wybyli. Nie mam pojęcia, gdzie. Nie zostawili wiadomości.


   17:30


Przestało padać. Telewizor nawalił. Czekam na chłopaków może zreperują.


17:45


Przejaśnia się. Siedzę. Myślę o Dorocie. Czy ja się zakochałem? Nie, niemożliwe. Chyba nie zwariowałem! To dlaczego nie mogę przestać o niej myśleć? Nie, równie dobrze mogła być to każda inna.




  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz