01:25
Światło włączyli o 22:15. Ciemna noc, chmury pokrywają całe niebo. Ten wkład ładnie pisze. Muszę go oszczędzać. Sławek dopiero skończył szyć. Rano jedzie po chleb do Łochowa.
20:20
Nic jeszcze nie napisałem. Na razie zrobiłem porządek w swoim pudełku. Właściwie to powinienem u góry wpisać datę, bo to już nowy dzień: drugi sierpnia, sobota. Jutro, to znaczy w niedzielę przyjeżdża Anka ze Stefanem i swoimi maluchami.
08:40
Było mi bardzo smutno. Siedziałem zdenerwowany i zmęczony. Moje myśli przesiąknięte były przygnębieniem. Pojawiłaś się, jak Anioł Stróż, siadłaś przy mnie i pełna szczerego współczucia, obejmując mnie za szyję, powiedziałaś tak: „Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Jestem z tobą.” Wiedziałem, że nie wszystko będzie dobrze, ale rozweseliłem się trochę i chociaż na chwilę zapomniałem o smutku. O ileż lżej jest człowiekowi, jeśli w dobrym i złym doświadczeniu ma przyjaciela, który nigdy w potrzebie go nie opuszcza. Kiedy się czuje, że nie jest się samemu, że ktoś nie zawsze może, ale chce ci pomóc, wtedy każde kłopoty stają się lżejsze, łatwiejsze. Człowiek, który ma serdecznego przyjaciela, może uwierzyć we własne siły i pokonać przeszkody. Nagle en zaczął się rozwiewać, rozpływać. Czy to już koniec? Dlaczego? Dlaczego mnie opuszczasz? Zostań ze mną. Kochana moja, nie zostawiaj mnie samego. Byłaś dziś taka dobra, taka ciepła. Rozumiem, ty jesteś snem, a ja rzeczywistością. Ktoś natarczywie próbował mnie obudzić. Rozpaczliwie chwytałem każdy strzęp znikającego obrazu. Byłem zbyt słaby, czułem, że wracam do realnego, ale jakże brutalnego świata, świata, który nie zna litości. 14:00 Ten lęk spowodowany jest nagłym zrywem, sprawia, że odczuwam dziwną potrzebę obecności bardzo bliskiego. Czuję się jak małe, czymś wystraszone, trzymające się kurczowo matki dziecko. Tylko że ja tego kogoś nie mogę znaleźć. Trzęsę się więc jak listek osiki na wietrze. Boję się każdego szmeru. Nie mogę napisać, co spowodowało ten lęk. Może kiedyś do tego dojrzeję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz