wtorek, 18 sierpnia 2020

25 lipca 1986

 00:45 


Wszyscy zbierają się do snu. Sławek właśnie wmontował potencjometr do kolumny. Sylwek też nie śpi. Kot go obudził, ale już się kładzie.


01:20


Jeszcze nie śpię. Siedzę pod kołdrą. Słucham radia. Sylwek i Sławek poszli już spać. Mamusia tylko nie śpi.


01:45


Bardzo chce mi się spać. Odkładam to pisanie. Do jutra.


12:20


Ciągle pada i pada. Zimno jak cholera. Wieje silny zachodni wiatr. Wczoraj usnąłem o 02:30. Co ja piszę?! To było przecież dzisiaj. Chłopaki na strychu, dziewczyny pojechały do Anki, mama śpi. Smutno jakoś, ponuro.


13:10


Deszcz.

Znów jest zimno, znowu siąpi deszcz,

Wiatr wciąż zawiewa, przyprawia o dreszcz,

Świat cały smutny, mgiełką zasnuty,

Idę przed siebie, zmokły mi buty,

Zmokły mi spodnie, zimno mi w nogi,

Idę przed siebie, nie szukam drogi,

Nie szukam drogi, no bo i po co?

Świat taki piękny jest przecież nocą.


13:40


Jest środek dnia a czuję się jakby to był środek nocy. Głowa ciężka, boli, spać się chce. Zdrzemnę się trochę. Zresztą i tak wszyscy śpią. W taką pogodę nic innego nie pozostaje do roboty. Chyba że znalazłbym coś ciekawego, może bym się lepiej poczuł.

Zastanawiam się, dlaczego z taką łatwością, zupełnie jakby to była zabawa, przychodzi mi pisanie wierszy. Wydaje mi się to niezwykle proste. Nawet nie trzeba mieć specjalnego nastroju. Mam już swój styl.


23:30


Padać przestało około 21:00, ale nadal jest pochmurno i snuje się mgła. Wczesnym wieczorem zrobiło się prawie ciemno. Wyszedłem na dwór i zauważyłem zwierzątko podobne do jaszczurki. Zdziwiło mnie to, że to zwierzątko nie ucieka. Wziąłem je więc do ręki i przyniosłem do domu. Po dokładnym obejrzeniu okazało się, że to traszka. Wypuściłem je do lasu w pobliżu wody.

W tej chwili w telewizji leci festiwal w Opolu. Śpiewają ładne piosenki, często bisują. Pewnie do końca nie obejrzę.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz