piątek, 24 marca 2023

31 sierpnia 1989

Czwartek


10:00


Nie miałem pojęcia, że zabicie świniaka może być dla mnie mocniejszym przeżyciem niż pożar własnego domu. Naprawdę dużo mocniej odbiło się to w mojej podświadomości. Przejawia się to nawet w moich snach. Już drugi raz mam podobny sen. Nie wiem, jak to opisać. Po prostu śmierć. Coś, co jeszcze przed chwilą było żywym, sprawnie działającym organizmem, jest tylko kilogramami mięsa do zjedzenia. Nie rozumiem tego. To znaczy, świadomie wiem, o co chodzi i akceptuję to. Niestety moja podświadomość sobie z tym nie radzi. Obraz śmierci powraca i mnie męczy. Olbrzymia dziura w szyi po nożu, przez którą ulatuje wraz ze strumieniem krwi życie. Wielka dziura zrobiona długim, rzeźnickim nożem i strumień gorącej, parującej krwi. 

Śniło mi się, że byłem tym siniakiem i że to mnie zrobiono tę dziurę w szyi koło obojczyka. Nie odczuwałem bólu, tylko brak krwi. Serce dławiło się powietrzem. Musiałem się położyć, czułem się źle, nawet po przebudzeniu. 

Nie mogę pozbyć się widoku tej dziury. Ciągnie się za mną ten obciążający widok. Czy to możliwe, że to takie na pozór błahe wydarzenie, tak mocno mnie zmieniło? Przecież wtedy, kiedy przy tym byłem i trzymałem blaszaną miskę, bo trzeba było zrobić kaszankę, nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Myślę, że już zawsze będę zadawał sobie pytanie: dlaczego my ludzie musimy robić takie rzeczy?


23:30


Ciągły niepokój, ciągły lęk. Przed czym? Nie wiem. Ciągle się miotam, ciągle szukam. Czego? Nie wiem. Nie chcę być, jak tysiące innych szarych ludzi, jednostką w ludzkiej anonimowej masie. Chcę w to życie wnieść swoją niepowtarzalną, indywidualną cząstkę. Życie powinno mieć cel, do którego człowiek powinien dążyć.

Jutro jadę do Wieliszewa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz