Czwartek
20:00
Nadchodzi wieczór zakochanymi parami,
A chmury ciągną nad ich głowami.
Czerwone chmury, czerwone niebo
I mgła nad polem i świerszczy granie.
I mgła ukradkiem nadchodzi od lasu,
A las się kłania ciemną zielenią.
Świat dziś się kładzie do snu długiego,
By jutro wstać z nową nadzieją.
Bo tylko nadzieja zostaje nam dziś.
Nadzieję mieć trzeba i w dzień i w nocy,
Choć głupich matką, to ona zostaje.
***
Boże, znowu się boję. Nie wiem dlaczego.
***
Mam tę pracę. Nareszcie. Będę stażystą. Potrzebne są badania lekarskie. Jutro jadę do Węgrowa. Chcę zacząć już od września.
***
Co się stanie z moim światem twórczym, jeżeli nie znajdzie on potwierdzenia w życiu, jeżeli nie znajdzie realizacji. Boję się o to, że stanę się taki jak inni ludzie, przygnębiony, zaganiany, zgaszony, ograniczony przez codziennie problemy i pozbawiony marzeń. Co stanie się z moją twórczą osobowością? Jest ona zbyt słaba, aby mogła w pełni rozkwitnąć, lecz na tyle mocna, by nie dać mi spokoju do końca moich dni. Czy ciągle będę szukał i nie znajdował? Czy ciągle będę miał niespokojne sny? Wiem, że tylko w sztuce jest cel mojego życia? Może to przebłysk czegoś, co nigdy nie nastąpi. Patrzę przed siebie na perspektywę swojego życia i widzę je małe, nieciekawe i nijakie. Nie widzę w nim samorealizacji, sprawdzenia samego siebie, nie widzę w nim mojego miejsca.
***
Wczoraj mama zrobiła pranie, a teraz wszystko ładnie się suszy. Dzisiejszej nocy spałem w namiocie razem z Sylwkiem. Robi się coraz chłodniej, coraz chłodniejsze są noce. Sylwek szczękał zębami. Ja się już przyzwyczaiłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz