Niedziela
21:45
Wieliszew. Hotel robotniczy.
No i jestem. Trochę się obawiałem, ale chyba niepotrzebnie. Przyjechałem. Oprócz recepcjonistki nikogo nie było. Nie licząc oczywiście mieszkańców. Na razie mieszkam sam w czteroosobowym pokoju. Rozpakowałem się i zadomowiłem. Jestem górą od tych, co dołączą później. Pierwszy wybrałem łóżko i półkę. A może będę mieszkał sam? Chociaż raczej nie. Nie chciałbym tu sam mieszkać. Nie za bardzo lubię takie miejsca. To znaczy hotele pracownicze. Wolałbym, żeby to był jakiś… no nie wiem, stary pałacyk, który tworzy jakiś mikroklimat, atmosferę, a tu białe ściany i prosty korytarz.
No cóż, wygód specjalnych tu nie mam. Wspólna łazienka z przeciekającymi zlewami i zimnym betonem sprawia niezbyt przyjemne wrażenie. No i śniadania na własną rękę. Wolałbym jadać na stołówce. Jeden kłopot mniej.
Jakie wrażenie to wszystko na mnie zrobiło? Przyznam się, że niezbyt przyjemne. Jakoś posępnie w tym hotelu, smutno w pokoju.
Jutro o godzinie 7:00 mam się zgłosić w biurze na przeszkolenie BHP.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz