Niedziela
11:50
Stary Łochów
Minęło już dużo czasu i powinienem był to wszystko wcześniej opisać. Zbyt wiele się tego nawarstwiło. Zbyt wiele się wydarzyło, bym mógł opisać moje pierwsze wrażenie.
Moja pierwsza praca. Na początek dali mnie do pielęgnacji goździków pod osłonami. Na bloku były same kobiety, przeważnie mężatki i matki. Ja dołączyłem do ich grupy. Z początku było nieswojo. Najmłodszy, poza tym kawaler. Nie było wiadomo, jak ze mną gadać.
Przez jakiś czas byłem wyobcowany. Rozmowy nie kleiły się. Byłem sam. Nie mieliśmy wspólnego języka. Siedziałem pomiędzy szpalerami goździków i wyrywałem drobne chwasty. Nad głową miałem szklany ogromny dach, a od ziemi ciągnął chłód i zapach wilgoci. Nie wiedziałem, czy robię źle, dobrze, szybko, czy wolno. Brygadzistka jak dała robotę, tak nie pojawiła się do końca dnia. Siedziałem więc tak skryty w kwiatach i rozmyślałem o tym, jak to ze mną będzie. Wymyślałem sobie też różne historie, żeby się nie nudzić. Nieraz przysługiwałem się i gadaniu kobiet, które wydawało mi się bardzo głupie. Jak można pół dnia gadać na jeden i ten sam temat? Jak można gadać pół dnia o prusakach, które zalęgły się w hotelu? Mówiły dwie i pół godziny na temat robaków. Poważnie.
Dopiero po tygodniu zacząłem integrować się z tą grupą kobiet.
-Panie Jacku, prosimy na ciasto. Panie Jacku, herbatka dla pana. Pije pan?
Tak teraz do mnie mówią, hehehe… Jestem ich młodszym kolegą. Nadal wyrywam chwasty, tyle tylko, że zacząłem się obijać. Już zdążyłem się nauczyć, że nie należy się zbytnio przepracowywać.
To nie ma sensu. To głupie. Boję się powrotu do hotelu. Dlaczego? Zresztą, po co o tym pisać. To i tak tylko dwa miesiące. Idę do wojska. Dostałem już kartę powołania. Daleko gdzieś, nad morzem. Wojska lotnicze. Podobno będę siedział w punkcie dowodzenia i coś pisał. Czy się boję? Nie. Właściwie to, że dostałem kartę powołania, było dla mnie ulgą po pełnym napięcia oczekiwaniu. Przecież to i tak nieuniknione. Jestem spokojny, nawet gdyby o tym myślę. Może to tylko pozory. Nie, raczej nie. Zacznę się bać dopiero w ostatniej chwili tak jak przed maturą. Pewnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz