środa, 8 marca 2023

17 sierpnia 1989

Czwartek


19:10


Oddychać coraz ciężej. Pot zaczyna płynąć strugami po czole. Jest tak gorąco, tak piekielnie gorąco, że trudno wytrzymać. Słońce właśnie wstąpiło na sam szczyt nieboskłonu i leje stamtąd kaskadę ukropu. Chodzę z kąta w kąt mokry od potu i nie wiem, co ze sobą zrobić. 

Tak było w południe. Po obiedzie wszyscy poszliśmy nad rzekę. Woda ciepła jak podgrzewana zupa. Gdyby nie gzy ślepaki, można by tam siedzieć cały dzień. Moje ciało potrzebuje ochłody.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz