Czwartek
21:25
Zerwał się silny wiatr. Aby nie padało.
***
Nie wiem, w jakim stopniu jest to lipa, a w jakim na poważnie. W każdym razie, jak dotąd w domu jest czysto. Uczymy się demokracji. Ja to tak nazwałem. Najważniejsze jest to, że mówimy sobie prawdę. Nie owijamy w bawełnę, ale mówimy prawdę, prosto w oczy. Wszystkie problemy, no przynajmniej te dotyczące mieszkania, omawiamy wspólnie. Szukamy nowych dróg rozwiązania i poprawy sytuacji. Chodzi o to, aby było czysto.
Justyna się trochę zmieniła. Może niezbyt dużo, ale to jednak coś już daje. Powiedziałem jej prosto w oczy, co o niej myślę. Powiedziałem jej, żeby nie grała ważniaczki, bo nie jest w tym domu dyrektorem. Jest tak samo ważna, jak my wszyscy, równa nam, więc jak coś jej nie pasuje, to niech mówi, a nie robi fochy i łaskę, że posprząta pokój i to na odpierdol.
Spytałem, czy jest z nami, czy przeciwko nam. Przystała do nas, biorąc do sprzątania sień. To za mało. Sytuacja sama się rozwiązała, gdy zrobiliśmy ruchome dyżury. Dziś ma się a jutro co innego. Zresztą Justyna boi się koalicji, którą obiecałem utworzyć przeciwko niej.
Na razie w domu jest spokój. Każdy ma co robić i nie przychodzą mu do głowy głupoty. Zresztą dzień jest wypełniony po brzegi. Codziennie jest gorący obiad i dobrze, tak powinno być. Tak jest prawidłowo.
***
Chyba zanadto angażuję się sprawy dnia codziennego. Zbyt dużo szarości w mojej głowie. W miejsce pustki, która jeszcze do tej pory była, pojawia się jakaś dziwna bezkształtna maź, substancja, której nie potrafię rozpoznać. Staję się zwykłym, szarym, pozbawionym marzeń człowieczkiem. To niezbyt dobrze. Może zbyt mało czytam. Może nie mam kontaktu z szerokim światem i z ludźmi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz