Poniedziałek
14:50
Uważam, że trzeba to zapisać. Przed chwilą wytrzymałem bez powietrza 152 sekundy, to jest 2 minuty i 22 sekundy. Jest to mój rekord życiowy. Poprzedni wynosił 125 sekund. Będę próbował to poprawić. Myślę, że do 2,5 minuty powinienem dociągnąć. Mam na to specjalny sposób.
15:00
Coś szumi, ale to jest szum wiatru. To odgłos pracującej polskiej elektrowni. Jednostajny, monotonny i męczący. Wystarczy wyjść na małe wzniesienie, by zobaczyć wielkie masywne kominy. To one tak hałasują. Znajdują się tuż za granicą. Tam jest już Polska. Nawet telewizję polską tutaj mamy. Radio to już normalka.
Wiemy, co się dzieje w kraju. No ale nas tam nie ma. Jesteśmy tutaj, wśród obcych ludzi, którzy mówią w obcym języku. Język ten jest bardzo podobny do naszego. To prawda, ale to nie nasz język. Możemy się z nimi dogadać jeżeli mówią prostymi słowami. Nawet dobrze ich rozumiemy jeżeli mówią wolno, ale to nie to.
Byłem dzisiaj we Frydlancie. Kupiłem trochę czekolad kakao kawę. Miałem razem ze wszystkimi pojechać do Liberca, ale zrezygnowałem. Nie było sensu, skoro nie miałem już pieniędzy, a zresztą przy dzisiejszym upale tylko bym się na męczył. Po co mi to?
Dziś mamy wolne i dlatego wczoraj zasuwaliśmy do 21:00. Musieliśmy odrobić sobie dzisiejszy dzień. Pod koniec pracy prawie się przewracałem ze zmęczenia.
To się tylko tak wydaje, że to nie jest ciężka robota. Wczoraj w cieniu było ponad 30 stopni Celsjusza, a my pracowaliśmy w pełnym słońcu i w kurzu ze słomy. Jak przyjechałem i się wykąpałem, to zauważyłem, że przed oczami mam niebieską mgiełkę. To ze zmęczenia. Ten objaw dotyczył nas wszystkich.
Pomimo tego znalazło się kilka chwil, w których leżąc pod krzakami, mogłem czytać swoją ulubioną książkę. Dawało mi to pewnego rodzaju ulgę. Wczoraj skończyłem czytać.
Przedwczoraj dzień mniej więcej wyglądał podobnie. Tyle tylko, że, pracowaliśmy do kolacji, to znaczy do 16:30.
18:10
Nie wiem, dlaczego cały czas myślę o swojej śmierci. Nie Boję się jej. Rozważam co by się stało gdybym umarł. Myślę także, jaka to by była śmierć i w jakich okolicznościach by nastąpiła. Te myśli biorą się chyba z podświadomości. Same mi się nasuwają. Czasami wydaje mi się, że to jest bardzo dziwne.
Zauważyłem, że ostatnio coraz mniej jest we mnie poezji, wrażliwości na piękno, subtelności. W jakiś dziwny sposób zaczynam to wszystko tracić upływem czasu. Zaczynam twardnieć. Życie jest trudne i jak tokarka obrabia ludzkie charaktery, Toczy je jak woda kamień powoli, lecz nieustannie, nieubłaganie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz