środa, 14 kwietnia 2021

11 sierpnia 1987

Wtorek 


23:15


Wielki w ogień. Tak to nazwałem. Czy zapomniałem? Pierwszy szok chyba powoli ustępuje, ale zapomnieć... Nie. Nie zapomniałem. Pamiętam to jak dziś. Obraz jest bardzo wyraźny, tyle tylko, że teraz mogę spojrzeć na to spokojnie. Tak. To rzeczywiście był szok. Straszny szok. Najgorszy był pierwszy widok. Później nie było już chyba tak strasznie. To nic, że o mało nie dostałem płonącą krokwią w głowę, chcąc uratować swoje dokumenty i paszport przed płomieniami. To nic, że pokaleczyłem się o drut kolczasty, skacząc przez ogrodzenie. O tym wszystkim można zapomnieć. O płomieniach szalejących na strychu, nie. Co prawda coraz rzadziej śnią mi się koszmary z tamtej nocy. To była niedziela, taka spokojna, a jednak wszyscy mogliśmy zginąć w płomieniach. 

Koniec tego pisania. Pora spać. Dochodzi 23:30. Dobranoc. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz