sobota, 29 października 2022

7 maja 1989

        Niedziela 


20:45 


Wydaje mi się, że mój umysł coraz wolniej pracuje. Mam wrażenie, że schodzę w dół po drabinie ewolucyjnej życia. Obecnie znajduję się gdzieś tak na poziomie płazów, a zmierzam w kierunku bakterii. Mój umysł broni się przed nadmiarem wiedzy, zamykając wszelkie bramy i otwory, które do niego prowadzą. To nie jest dobry objaw, zważywszy na to, że wkrótce natura. 

Zastanawiam się, czy ten egzamin w ogóle do czegokolwiek w życiu przyda. Moim marzeniem jest dostać się na studia, ale marzenia to jedno a życie to zupełnie coś innego. W takim razie jeżeli nie pójdę na studia to po chuj mi matura? W zasadzie to już skończyłem tę szkołę i mógłbym leżeć do góry brzuchem pod gruszą i cieszyć się życiem czekając, aż szpony armii zgarną mnie w swoje szeregi. Ale, ja głupi chcę sprawdzić, ile jestem wart, czy coś pozostało w moim tępym łbie po tych sześciu długich latach nauki. 

Pieprzyć to. Jasne, że warto próbować. Nawet jakby miało się nie udać. Tak naprawdę to nie chce mi się iść do roboty. W sumie to jeszcze jestem głupim gówniarzem bez żadnego doświadczenia i boję się życia. Boję się tego, że mogę się wpierdolić od razu na jakąś minę. Wszak do głowy przychodzą mi jeszcze bardzo głupie pomysły. Tak jak ten z upiciem się przed samą maturą. 

Studia dają mi czas. Czas potrzebny do stwardnienia, ukształtowania poglądów i utrwalenia zdobytych wiadomości. Jeszcze nie wiem, co chciałbym w życiu robić. Chciałbym mieć więcej czasu na zastanowienie się nad tym. 

Jestem już na tyle dorosły, że zdaję sobie sprawę z faktu, że życie nie jest bajką ani moimi marzeniami. Wiem, że niewiele moich ideałów będzie miało szansę się spełnić, jeśli w ogóle. Nawet te, które wydają się bardzo realne, wymagają bardzo dużo pracy i wysiłku przy ich realizacji. Wiem, że nie można mieć wszystkiego. Trzeba brać to, co jest do wzięcia, to co mi w miarę odpowiada i próbować się jakoś z tym urządzić. Muszę stworzyć jakiś ciepły cichy kąt, w którym mógłbym spokojnie żyć. Żyć i brać to co akurat życie mi oferuje. 

Jest tylko jeden mały problem. Takie życie stoi w totalnej opozycji z tym co czuję w głębi serca. Ciężko będzie zmienić ten kawałek czerwonego mięsa, który bije codziennie w mojej klatce piersiowej, tocząc litry krwi do mojego mózgu wypełnionego nierealistycznymi marzeniami. Mam wrażenie, że albo urodziłem się za późno, albo jestem jakimś popieprzonym wariatem, któremu marzy się zmienianie świata. No ale cóż, taki jestem. 

Nie chcę być szarym, zwykłym człowiekiem, jednostką statystyczną, niezauważonym kimś pośrodku tłumu takich jak ja, którzy codziennie jak automaty wstają o 5:00 rano by pójść do pracy, odbębnić swoje i przyjść, by wypić swoje piwo przez resztę dnia spędzoną przed telewizorem. 

Chcę coś w tym życiu zrobić, coś stworzyć coś, co by po mnie pozostało, choćby miało być to coś bardzo niewielkiego. Chcę też w tym moim  życiu znaleźć to, czego szukam, za czym tęsknię. Chciałbym znaleźć też swoje małe szczęście. Czy to tak dużo? Chciałbym znaleźć dziewczynę, która by zaakceptowała mnie takim, jakim jestem i pokochała. Chciałbym dzielić z nią swoje dni i razem się zestarzeć. Głupi jestem, bo to wszystko wydaje się tak bardzo odległe. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz