czwartek, 13 października 2022

26 kwietnia 1989

Środa 


10:50 


Ale wczoraj zabalowaliśmy! To po tych egzaminach. Józek Kucharski kupił trzy skrzynki piwa. Nie pamiętam już, ile wypiłem, ale haftowałem jak kot po zsiadłym mleku. Ten pierdolony żołądek nie pozwala mi dużo wypić. 

Opijaliśmy nasze czwórki z obrony i tę dwóję Bogdana. Janiszek go jednak udupił. Piliśmy na trawie pod brzózkami niedaleko stancji Józka. Pamiętam to wszystko fragmentarycznie, bo częściowo to spałem, a częściowo film mi się urwał. Zresztą wszyscy tak się załatwili. 

Przyprowadzili mnie do internatu po kolacji. Zaraz później przyczepiła się do mnie Zarębska. Nie miałem ochoty na rozmowy. Wkurzyła się i poszła. Położyłem się spać. Około 21:00 wróciła. Tym razem z wychowawcą klasy. Pytał, co piliśmy, ile i gdzie. Teraz już po przespaniu się, byłem w znacznie lepszym stanie. Rozmawiałem z nim przez chwilę. Niewiele się dowiedział. Nie chciałem wkopać chłopaków. Poszli sobie w końcu. 

Noc miałem przepierdoloną. Żołądek przewrócił mi się na lewą stronę. Co dwie trzy godziny musiałem gnać do łazienki, aby się wyrzygać. Przy dużej ilości wypitej wody w sprawiło to, że przepłukałem się jak jasna cholera. Może to i lepiej, bo szybciej wytrzeźwiałem. Wszystko się wyciszyło nad ranem, kiedy wziąłem krople od żołądka. Kiedy wstałem, czułem się już w miarę dobrze. 

Po kilku godzinach złe samopoczucie zaczęło wracać, ale teraz czuję się tak, jakbym w ogóle nie pił. 

O 8:00 miałem jechać do domu, ale bałem się, że wyhaftuje w autobusie i poszedłem na lekcje. Lekcje są w kratkę, bo połowa nauczycieli jest na egzaminie w komisji. Tak będzie do końca tygodnia. Zorientuję się, jaka jest sytuacja i jadę do domu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz