środa, 5 października 2022

16 kwietnia 1989

Niedziela


22:10 


Siedzę na tapczanie, zaraz mam iść spać, ale w ogóle nie orientuję się, jakie mamy jutro lekcje. Nie odrobiłem nic, bo nie było na to czasu. Byłem w domu, ale nawet gdybym chciał to zrobić, to i tak z tego nic by nie wyszło. W sobotę Sławek miał przysięgę w Mińsku Mazowieckim i wszyscy tam byliśmy, a dziś przyjechała do nas Anka ze Stefanem i dzieciakami. Nie było nawet czasu, aby pomyśleć o książkach. 

A tak w ogóle to ostatnio narobiłem sobie zaległości. We czwartek nie byłem na lekcjach, bo oddawaliśmy krew w Garwolinie. Piątek byłem tylko na dwóch sadownictwach. Z reszty godzin się zwolniłem, bo  chciałem wcześniej ruszyć do domu, żeby nie pchać się razem ze wszystkimi po tych autobusach i pociągach. Miałem ze sobą dużego fikusa. 

Zaczynam wywozić już swoje rzeczy, więc torba była wypchana na maksa, ale i tak pojechałem z Michałówki okazją. 

W piątek i w sobotę pogoda była wspaniała. Temperatura około 25 stopni Celsjusza, wiatr z południa, niebo bez chmur. No ale dziś raptownie wszystko się zmieniło. Razem ze zmianą kierunku wiatru na północny temperatura spadła do 5 stopni powyżej zera. Zachmurzyło się, a w nocy ma być przymrozek. Nie wiem, jak ta pogoda będzie dalej tak fiksować, to wszystko w cholerę pomarźnie. Cały ogród już zielony i drzewa kwitną. 

Może na koniec jeszcze wrócę do tej przysięgi w Mińsku Mazowieckim. Właściwie to nie była żadna przysięga, tylko ślubowanie. Chociaż tak naprawdę nie wiem, czym to się różni. Było mało osób. Zarówno poborowych jak i gości. Chłopaków z OC Mińsk Mazowiecki i OC Pilawa było coś około 100. Osób towarzyszących też niewiele więcej. Mimo to uroczystość była w porządku. Najważniejsze, że pogoda dopisała. Byłem z brata taki dumny. Siedzieliśmy wszyscy na murawie pod drzewem i patrzyliśmy, jak maszeruje w tym swoim dziwnym ubraniu krokiem defiladowym. Widziałem, że on też jest bardzo tym wszystkim poruszony. Na koniec zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz