środa, 24 lutego 2021

21 kwietnia 1987

Wtorek

 

Miętne 18:25


Podjąłem decyzję. Nic mnie tu nie zatrzyma. Muszę pojechać do domu. Spakowałem się, Bożena wcisnęła mi do ręki 400 zł i obydwie doprowadziły mnie do przystanku. Niosły mi torbę. 

Kiedy przyjechałem, byłem pełny radości. Nie wiem, czy to z powodu widoku rodziny, czy tego co tam się wydarzyło. Z tego wrażenia wyściskałem wszystkich. Zupełnie tak jak robiła to Agnieszka. Oczywiście oni o tym nie wiedzieli. Byli zaskoczeni. Uśmiechali się do mnie. 

Dowiedziałem się, że mama się o mnie martwiła. Nawet płakała, że nie ma mnie na święta. Nie bardzo wiedziałem, jak mam ją przeprosić. No ale z drugiej strony każdy ma prawo do swojego życia i własnych decyzji, czyż nie? 

Tak czy inaczej, do końca dnia miałem rewelacyjny humor. Można powiedzieć, że naprawdę byłem szczęśliwy. Po raz pierwszy od bardzo dawna. To mnie zmieniło. Teraz wiem jak można patrzeć na świat. Wiem jak wszystko wokół może wyglądać, że wszystko może mieć inne barwy. Coś dostałem i chciałem podzielić się tym z innymi. 

Chciałem stworzyć taką atmosferę, jaką tworzyła ona. Niestety, nie wszystko da się przenieść jeden do jednego na nowy grunt. Nie wszyscy są w stanie spojrzeć na świat moimi oczami. U mnie w domu chyba to jakoś inaczej działa. Choć minęło już trochę czasu, wciąż jestem pełen optymizmu. Oczywiście nabrałem perspektywy, ale wciąż to wspaniałe uczucie. 

Tęsknię. Bardzo chciałbym ją jeszcze spotkać na swojej drodze, usłyszeć jej głos, poczuć ciepło dotyku. Tylko, czy jest to realne? Nie mam pojęcia. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz