czwartek, 18 lutego 2021

20 kwietnia 1987

Poniedziałek 


Wola Paprotnia


Przez tę noc trochę ochłonąłem z nagromadzonych wrażeń. Szkoda wyjeżdżać. Naprawdę szkoda. Nie mogę jednak nadużywać gościnności tych miłych ludzi. Zresztą w domu też pragną mnie zobaczyć. A może nie… Nie wiem. 

Coś trzyma mnie w tym miejscu. Jakaś siła nie pozwala mi stad się ruszyć. 

Agnieszka.

Wczoraj doświadczyłem czegoś niezwykłego. Choć było to tak ulotne zapamiętam to na całe życie. Uczucia, myśli wrażenia… i ona. Słowa, które zapadają w pamięć, dotyk rąk i ust… i myśl, że już po wszystkim. Czuję się dziwnie. Nie wiem jak to nazwać. Nie umiem, choć bardzo się staram. Bo przecież się nie zakochałem… chyba. Nie wiem. Absurd. Na pewno nie. 

Muszę wyjechać, uciec… bo i tak z tego nic by nie wyszło. Ja pierniczę! A może zostać. Parę dni. Na pewno bym się z nią jeszcze zobaczył. Na pewno. Tylko po co? Po co? Może trzeba to zostawić tak jak jest? Po co potęgować ból. Czy jest sens pielęgnować uczucie, które nie ma szans na odwzajemnienie? Po co chwytać się czegoś, co jest niemożliwe do realizacji. Lepiej teraz to zakończyć. 

I tak wiem, że kiedyś tu wrócę. Na pewno, na pewno… Tylko kiedy? Kiedy? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz