Niedziela
Wola Paprotnia
Byłem w kuchni kiedy do domu weszła cała gromada ludzi. To byli rodzice Agnieszki, najbliższa rodzina i kilkoro sąsiadów. Weszli do pokoju i wszyscy usiedli na podłodze. Inne miejsca były już zajęte. Oczywiście za chwilę pojawiła się wódka.
Po wypiciu paru głębszych zaczęła się zabawa. Ktoś ustawił na środku podłogi dużą świecę, która miała imitować ognisko. Ktoś inny wyjął gitarę i zaczął grać. Zrobiwszy koło wokół płomienia zaczęliśmy śpiewać różne niecenzuralne piosenki np. “Cztery razy po dwa razy”.
W pewnym momencie cały ten nastrój został zakłócony głosem Grześka. Skubany parodiował różne znane osoby i robił to tak dobrze, że wszyscy pękali ze śmiechu. Kabareciarz jeden. Sypał wiązankami, że dziewczynom rumieńce się pokazały.
Do końca Agnieszka już ani razu mnie nie dotknęła. Czyżby o mnie zapomniała? Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem to co powinienem był zrozumieć już na samym początku: Agnieszka ma chłopaka. Jest przystojny, inteligentny i niczego mu nie brakuje. A jaj jak zwykle bujałem w obłokach. Marzyłem o nieosiągalnym. Cała ta gra była tylko o to, aby rozluźnić atmosferę. Czy aż tak bardzo było widać, że jestem spięty? No tak, widziała, w jakim byłem nastroju. Nie chciała, abym popsuł im zabawę. Kiedy już osiągnęła swój cel, przestała się mną interesować. Czy żałuję? Chyba nie. W sumie świetnie się bawiłem.
Dopiero teraz Przypomniała mi się rozmowa, którą ze mną wcześnie przeprowadziła. Zupełnie zapomniałem o tych kilku z pozoru nic nieznaczących zdaniach.
-Wiesz, nie wyglądasz na swoje lata.
-Tak?
Pokiwała głową.
-Wyglądasz bardzo młodo i skromnie. Tak jakby ktoś cię kiedyś skrzywdził. To się rzuca w oczy. Wiesz, nie mogę patrzeć, jak ktoś siedzi smutny. Szczególnie na przyjęciu, na moim przyjęciu. Jesteś taki nieśmiały. Nie możesz tak żyć.
Czy to, co mówiła było prawdą? Czuję się dziwnie. Chciałbym ją jeszcze kiedyś spotkać, ale czy to możliwe? Czy los będzie aż tak łaskawy? Chciałbym tego bardzo, ale jestem realistą.
***
Teraz siedzę sam w pokoju i rozmyślam. Ten dzień był pełen wrażeń. Mam wiele do przemyślenia. Tym bardziej że jutro wyjeżdżam. Przykro się żegnać, ale muszę w końcu pojechać do domu. Poza tym nie mogę się im narzucać. Kurde, może jednak zostać trochę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz