poniedziałek, 15 lutego 2021

19 kwietnia 1987

Niedziela 


Wola Paprotnia


Pocałunek.


W końcu wróciliśmy od Agnieszki. Z początku było trochę drętwo. Nie chodzi o innych tylko o mnie. Wszyscy pili i palili papierosy a ja nie. Tak to już jest kiedy papierosy i alkohol gromadzą wokół siebie ludzi. Jakoś nie przystawałem do nich. I jeśli o to chodzi, nie byłem jakoś specjalnie spięty. Pomimo tego, że pojawiło się kilka nowych osób. Przyjąłem rolę obserwatora, co też mi bardzo odpowiada. Patrzyłem jak jedzą, piją i bawią się nie zwracając na mnie uwagi. 

W pewnym momencie kiedy stałem w progu ktoś objął mnie delikatnie za szyję. Niespodziewanie ciepła twarz przylgnęła do mojego policzka. Po chwili usłyszałem cichy bardzo przyjemny glos:

-Czegoś ci potrzeba Jacuś? Rozluźnij się. Może kawy? Chcesz kawy?

Kiedy dotarło do mnie, że to Agnieszka, byłem w stanie tylko przytaknąć. 

Już po chwili filiżanka gorącego aromatycznego napoju stała tuż przede mną a ja siedziałem ze wszystkimi. Nawet nie wiem jak to się stało. Nie, nie. Nie piłem. Nie piję alkoholu. Oni pili wódkę i wino a ja kawę i colę, ale i tak było dobrze. 

Po jakimś czasie przeniosłem się do kuchni. W pewnym momencie w pokoju, z którego wyszedłem zgasło górne światło a zapłonęły świece. Ktoś odstawił ławę z jedzeniem. Rozbrzmiała muzyka i goście zaczęli tańczyć. Ktoś rzucił propozycję, żeby ściągnąć buty. Chodziło o to, żeby nie deptać sobie po palcach. Jak to bywa na takich imprezach z umiejętnościami tanecznymi jest różnie. Na podłodze leżał miękki dywan. 

Było ciasno, przyjemnie ciasno. Pomieszczenie, w którym wywijanie piruetów we dwoje stanowiło nie lada problem, musiało pomieścić siedem takich par. 

To wszystko rozgrywało się w pokoju a ja teraz byłem w kuchni. Nie byłem sam. Oprócz mnie znajdowali się tu: Bożena, Kasia, Andrzej i, co najważniejsze, Agnieszka. Ta ostatnia osoba oddziaływała na mnie z niezwykłą siłą. Byłem zauroczony i jakby trochę zahipnotyzowany. Niestety moja nieśmiałość nie pozwoliła mi ja jakieś znaczące gesty wobec niej. Wiecie co? Ona to spostrzegła. Boże, jak ona szybko mnie rozgryzła! Wiedziała, o czym myślę, zanim jeszcze zdążyłem o tym wspomnieć. 

Nie powiem, ona też trochę wypiła, ale nie za dużo. Zaczęła przytulać i całować wszystkich po klei. Cholera, wiedziałem, że chodzi wyłącznie o mnie. Inni to tylko blef, żeby mnie podejść. Sparaliżowało mnie. Do tej pory żadna dziewczyna nie pocałowała mnie prosto w usta. A ona zrobiła to tak słodko i ciepło. Rozłożyła mnie na elementy pierwsze w ciągu jednej krótkiej chwili. 

Po tym wszystkim poszła doglądać innych gości. Czemu to zrobiła? Żeby mi coś pokazać, udowodnić? A może po to, abym poczuł się dobrze? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz