poniedziałek, 8 lutego 2021

15 kwietnia 1986

Środa. 


No i mamy dzień wyjazdu. Pochmurny, smutny jakiś. Jestem w pokoju, bo nie byłem dziś na lekcjach. Dziś na 9:00. Miałem być na tych lekcjach. Pewnie bym był gdyby nie Sławek Strzeżek i inni. Wrócili mnie jak wychodziłem do szkoły. Oczywiście wagary. No i pojechaliśmy do Garwolina. W Miętnem mogliby nas zgarnąć. Byliśmy prawie całą klasą. Łaziliśmy trochę po sklepach. Byliśmy w odzieżowym, księgarni i peweksie. Sławek kupił czekoladę swojej dziewczynie. Za dolary. Ta podzieliła ją między nas wszystkich. Nic nie wydałem i było fajnie. 

Najpierw jadę do Mińska Mazowieckiego. Tam się mam spotkać z Bożenką. Następnie razem pojedziemy do niej do domu. Tam od razu mam się zająć tym malowanym. Będę artystą, który maluje mural na ścianie. 

Ciekawe, jacy są rodzice Bożeny? No i jak ja się będę tam czuł? Czy potrafię zrobić to co obiecałem? To duży obraz. Czy zdążę przed świętami? Ciekawe czy to wszystko wypali? A co jeżeli ona nie będzie czekała w Mińsku Mazowieckim? Jak ja do niej trafię? Jeżeli jej nie będzie pojadę z kolegą. On też sam mieszka. Albo wrócę do Łochowa. Myślę, że wszystko będzie dobrze. 


23:10


Jestem na miejscu. Znajduję się w małym pokoiku. Siedzę pod ścianą, na której widnieje wstępny szkic pejzażu, który mam wykonać. Bożena poszła już spać. Ja sam będę nocował właśnie tutaj. Jutro kolejny dzień mojej pracy nad tym obrazem. Zdaję sobie sprawę, że bardzo trudno będzie to pokolorować farbami plakatowymi. To nie jest karton tektury ani materiał tylko tynk pomalowany białą suchą farbą, która chłonie wodę jak gąbka. W tym cały problem. Chociaż z drugiej strony tak sobie myślę, że nie powinno być tragicznie. Zaraz umyję zęby i idę spać. Może jeszcze trochę poczytam. Zobaczę. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz