Niedziela
Wola Paprotnia
Pierwsze wrażenie.
Pod namową moją i Kasi Bożenka zgodziła się skorzystać z zaproszenia, jakie wcześniej zaoferowała nam Agnieszka. Mianowicie to miały być jej imieniny. Poszliśmy więc na nie. Mieliśmy wstąpić tylko na chwilę. Chcieliśmy tylko poznać pozostałych gości. Było tam dwanaście osób, nie licząc solenizantki. Złożyliśmy życzenia i dyskretnie się wycofaliśmy.
Agnieszka to uosobienie wszelkiego dobra. Jest ciepła, serdeczna, miła a przy tym niesłychanie radosna. Bez żadnego problemu potrafi podejść do każdego, kto tylko będzie tego potrzebował przytulić i ucałować. Robiła wszystko, aby jej przyjęcie było w miarę możliwości swobodne i beztroskie. By wszyscy dobrze się czuli i nikt nie narzekał. Muszę powiedzieć, że świetnie jej to wychodziło. Nigdy dotąd nie poznałem osoby, która byłaby w stanie stworzyć właśnie taką atmosferę. Nie wiem. Może to są tylko moje subiektywne odczucia. Niemniej wydaje mi się, że ona chyba coś takiego w sobie ma. Ona działa na mnie niesłychanie relaksująco. Mogłaby być niezłym psychologiem.
Może to dziwne, ale gdy wczoraj się pojawiła i zamieniła ze mną dosłownie kilka słów, poczułem się tak, jakbym znał ją od zawsze. Wiedziałem, że mogę się jej ze wszystkiego zwierzyć i nic z tego co powiem, nie wyjdzie poza nas dwoje. Ona po prostu wzbudza zaufanie. Z drugiej strony sama jest niezmiernie szczera i otwarta. W jakiś sposób bezpośrednia. Zachowuje się tak, że nikt w jej obecności nie może poczuć się urażony czy zdyskredytowany.
Kiedy podeszła i mnie przytuliła (muszę zaznaczyć, że zachowywała się tak w stosunku do każdego) praktycznie od razu wiedziałem, że takiej osoby mi trzeba, że z kimś takim mógłbym spędzić resztę życia. Byłaby wspaniałą żoną.
Powiedzmy sobie szczerze, wtedy jeszcze tak dokładnie sobie tego jeszcze nie uświadamiałem. Poczułem to dopiero nieco później. Najpierw poszliśmy do kościoła. Szedłem obok Kasi. Nasze ramiona dotykały się co jakiś czas. Odniosłem wtedy dziwne, ale bardzo przyjemne wrażenie. Nie bardzo wiem jak to opisać. Miałem niezwykłą potrzebę przytulenia jej. Pragnąłem ją mocno przycisnąć do siebie tak, żeby poczuć całe to jej drobne ciało.
Nie wiem, czy w tej chwili mi ktokolwiek uwierzy, ale nie chodziło tutaj o pobudki czysto seksualne. Znam to uczucie i wiem, jak ono rozwija się w moim ciele. Dlatego twierdzę, że chodziło tu o coś nieco innego. Oczywiście i tak to wszystko ma jakiś podtekst erotyczny, chociaż w tym przypadku kierowało mną raczej pragnienie ciepła, bliskości i przynależności do drugiej osoby. To wszystko ma więcej wspólnego z miłością, partnerstwem i przyjaźnią niż seksem samym w sobie. Wydaje mi się, że większość ludzi powinno to odczuwać.
Tak się zastanawiam czy wszystko ze mną w porządku. Mam dwadzieścia lat i nie mam jeszcze dziewczyny. Bardzo pragnę mieć kogoś obok siebie, ale nigdy nic nie wychodzi. Co robię nie tak?
To wszystko spowodowane było bliskością dwóch tak różnych dziewczyn. Drobna, niska Katarzyna o ciemnych, długich włosach oraz Agnieszka o niesłychanie przyjemnym usposobieniu. Wpłynęły na mnie w różny sposób. Zmieniły mnie. Uświadomiły, że i ja potrzebuję miłości, ciepła i bliskości drugiej osoby.
Więc poszliśmy do tego kościoła. Muszę przyznać, że to jest wspaniała budowla. Zrobił na mnie ogromne wrażenie. Aż trudno uwierzyć, że w naszym kraju, gdzie od lat stawia się doby, które przypominają klocki lego, jesteśmy w stanie zaprojektować i zbudować coś tak pięknego i harmonijnego. Konstrukcja ma kształt koła wpisanego w elipsę. Wewnątrz nie uświadczysz ani jednego filaru podtrzymującego dach. Wspiera się on tylko na ścianach.
W tym wszystkim zaskoczył mnie też sposób celebrowania mszy świętej. Między innymi ogłoszenia parafialne podano w środku nabożeństwa, tuż przed kazaniem. I jeszcze jedno, organistą jest kobieta. Byłem pod wrażeniem jej głosu.