piątek
Nim rano jeszcze dobrze oczy otworzyłem, ze snu wyrwał mnie przeraźliwy krzyk. Nasza wychowawczyni, Zarębska, jest niesamowita. Zastanawiam się dlaczego, nazywają ją szczota? Tak się darła, że myślałem, iż trzecia wojna światowa się zaczęła. Wpadła do naszego pokoju jak burza. Krzyśka wodą oblała, bo jeszcze nie wylazł z wyrka. Ja tam nie wiem, ale ta Zarębska, to wariatka.
Poranek jest mglisty i pochmurny. Okno jest uchylone. Mam wrażenie, że jest ciepło. Dziś jedziemy do Potyczy. Jak zwykle, pewnie wrócimy około 18:00. Nie podoba mi się ten układ, bo chciałem pojechać do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz