Poniedziałek
Miałem iść na żeński, ale nie poszedłem. Miałem odrabiać lekcje, ale nic nie zrobiłem. Wprawdzie coś tam ruszyłem, ale to nie rozwiązuje problemu. Mitologia grecka do przeczytania na pojutrze, a dopiero się do niej zabieram. Nie mogę nadążyć za tym wszystkim. Edukacja mnie przerasta. Jak nie złapię jutro balona, to będzie cud. Wprawdzie są tylko cztery lekcje, ale to jedno wielkie przepytywanie.
Bez przerwy się czegoś boję. Jestem jak lunatyk pośrodku nocy. Mam wrażenie, że nie widzę przed sobą drogi. Jakbym kroczył po kruchym lodzie, który jest pełen rozpadlin i przepaści. Mój marsz przepełniony jest ciągłym lękiem i niepewnością. Na dodatek to poczucie samotności i odizolowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz