poniedziałek, 2 listopada 2020

17 października 1986


Piątek


17:00


Farby mej duszy jak akwarele:

Smutek, żal, strach i piękność,

Błyszczą w bladej poświacie, 

Jak aureola serca.

Róż z zielenią się miesza,

Pojawia się i znika.

Przez zamknięte powieki 

Obserwuję słońce.

Jestem ślepy.

Płynę

Z punktu A do punktu B,

Bez celu, bez sensu,

Samotny z wyboru,

Targany nostalgią żeglarza.

Tylko kotwica zbyt ciężka

Ciągnięta przez muł świata,

Jak jęk w betonowym uścisku,

Bez zgody na podróż, woli zostać.

Wodo, niesiesz mnie

Zmieniając brzegi mych lądów,

Kipiącym bałwanem strachu

Zatapiasz mą łódź.

Słowa zmieniasz w krzyk bólu,

A miłość ubierasz w nienawiść.

Palisz żarem,

Gdy serce szuka chłodu.

Mrozisz lodem

Gdy drży w tęsknocie za ciepłem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz