niedziela, 22 listopada 2020

11 grudnia 1986


Oj niedobrze! Zdaje się, że zachorowałem. Mam wypieki na policzkach. Po moim ciele, bez przerwy biegają nieprzyjemne dreszcze. Zdaje się, że to efekt tego wyjazdu do Warszawy. Zarębska miała rację mówiąc, że wszystko wyjdzie po trzech dniach. No i oczywiście ten dzisiejszy basen. Gdybym sobie go podarował, może, przeszedłbym to łagodnie. Woda zimna jak cholera, a mnie się kąpać zachciało.

W sumie byłem bardzo krótko: od 10 do 15 minut. To jednak wystarczyło. Miałem wrażenie, jakbym się w tej wodzie rozpuszczał. Nie czułem zimna, raczej, taki bardzo dziwny, stan. W tej chwili, po dość długim czasie, nadal tak się czuję. Jakby tego było mało, wydaje mi się, że przeziębiłem sobie pęcherz. Zresztą nie jestem pewny czy to jest pęcherz. Czuję dziwny ucisk w dole brzucha. 

Dobrze, że udało się nam naprawić to okno. Teraz w pokoju jest ciepło, jak u Pana Boga za piecem. Miło, szczególnie że na dworze spadł już pierwszy śnieg. Jeszcze nie ma mrozu, więc pewnie wkrótce się rozpuści. 


Wydarzenia dnia:


Uprawa roślin. Kartkówka. Pomyślnie.

Matematyka. Źle. Niedostateczny.

Historia. Prof. Bieńkowska zaproponowała mi wyjazd z, jakąś bliżej nieokreśloną, grupą do Warszawy. To ma być teatr. Jakaś sztuka. W pierwszej chwili się zgodziłem, ale później wycofałem się. Pewnie straciła 200 zł, bo tyle kosztował bilet. Nie rozmawiałem z nią już później. Ktoś miał jej przekazać, że zostaję.

Nauka własna. Zarembska spisywała wyjazdy. Jak już wspominałem zostajemy na sobotę i niedzielę. Mamy prać wykładzinę w pokoju. 

Po kolacji basen.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz