wtorek, 26 września 2023

19 maja 1990

Sobota 


Łochów 3:50 


Jest piękny, choć zimny poranek. Obawiam się o pomidory w ogrodzie. Dziś w nocy temperatura spadła poniżej zera, a to niedobrze. 

Jest tak wcześnie, a ja nie śpię. Pewnie zastanawiasz się dlaczego? Przecież nigdzie dzisiaj nie jadę. Cóż, wyjaśnienie jest proste: mama mnie obudziła. Na jej prośbę ustawiłem grzejnik na cały regulator, tak, żeby w ogóle się nie wyłączał. Chciałem, aby wyschły jej ubrania, bo jedzie do pracy. Niestety w tym stanie tego grzejnika ktoś musi pilnować, żeby coś się przypadkiem nie zapaliło. 

Jestem bardzo zadowolony z tego, że przyjechałem do domu. Wreszcie jestem u siebie, a nie w tym zapyziałym hotelu, którego mam już tak serdecznie dosyć. Boże, jaki jestem szczęśliwy, że mogę spędzić te kilka dni z rodziną. Regeneruję wszystkie swoje siły psychiczne, intensywnie odpoczywam. Chociaż teraz nie pracuję tak intensywnie, jak w ubiegłym tygodniu, to i tak jest ciężko. Nadgoniłem z robotą i 8 godzin wystarczy. Jak zaczynam o 5:00, to kończę O 13:00. Mam do tego prawo i nikt mnie nie może zmusić, żebym pracował więcej. 

Sylwek kupił trochę ubrań w Warszawie za pieniądze, które mu dałem. Spodnie, koszula, koszulka sportowa, buty (numer za małe, ale okej). Przy okazji zawiózł moje dokumenty do uczelni. Jestem już spokojny. Muszę zacząć się uczyć, bo termin egzaminów już blisko. Jeżeli uda mi się uniknąć wojska, będzie po prostu super. Trzeba przetrwać zarówno to wojsko jak też i egzaminy na studia. Później to już chyba jakoś to będzie. Życie zaczyna się mi układać. Rysują się przede mną nowe perspektywy. Chyba niepotrzebnie tak bardzo narzekałem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz