Niedziela
3:30 Łochów
Sławek rzyga. Raz po raz, teraz trochę zasnął. Nie wiem na jak długo. Właściwie mamy już nowy dzień. Dla mnie będzie on błogosławieństwem, będzie dniem pełnym słońca i pogody ducha. Tak myślę. Tak mi się wydaje. Dla niego, dla Sławka będzie to dzień wspomnień koszmarnej nocy.
Sylwek nadal nie ma pracy. Rozmawiałem z Mariuszem tam ode mnie z hotelu. Podobno jest firma prywatna, gdzie są przyjęcia. Mariusz tam pracuje. Składa mazaki, flamastry i długopisy. Prywatna firma, robota dobrze płatna, nie za ciężka. Może uda mi się go tam wkręcić. Kłopot tylko z mieszkaniem. Będzie musiał wynająć jakąś kwaterę. Nie wiem tylko, ile kosztuje. Czy będzie go na to stać? Mieszkania są teraz cholernie drogie. Rozmawiałem z nim na ten temat. W sumie radziłem mu zdać maturę i podjąć studia. Taki człowiek jak on nie może się zmarnować. To złota rączka. Uważam, że nie wykorzystuje nawet małego procenta tego co umie. To wielka strata nie tylko dla niego, ale także dla świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz